"Super Express": Adam co się z Tobą działo przez ten czas działo? Boks zszedł na dalszy plan, bo widzę - jak rozmawiamy przez Skypy’a - że jesteś w dziecinnym pokoju twojego syna Kazika...
Adam Kownacki: Tak. Ale nie mogę się doczekać powrotu do ringu. Mam mieć w tej sprawie spotkanie z menedżerem. Będziemy rozmawiać, co dalej.
Właśnie, co dalej? Trenujesz? Byłbyś gotowy do walki, gdyby ktoś zachorował na COVID-19 i musiałbyś wskoczyć do ringu na jego miejsce?
Tak, trenuję. Na razie tylko raz dziennie. Trzy razy w tygodniu mam bokserski trening, trzy razy w tygodniu przyjeżdża do mnie trener od siły i ćwiczymy. Ale nie chcę walczyć z byle kim, chcę walczyć z kimś z czołówki. Chcę pokazać, że Adam to jest top marka w boksie. Zdobyłem jako jedyny Polak "Złote Rękawice" Nowego Jorku. I chcę dokończyć historię. Żeby polskie nazwisko było także wśród mistrzów świata w boksie w wadze ciężkiej.
Co ci teraz radzą Haymon i Connoly, którzy kierują twoją karierą? Czekać spokojnie?
Tak, czekać i trenować. Mówią, że każdy mistrz wagi ciężkiej, z wyjątkiem chyba tylko Rockyego Marciano, przegrywał. Także nie mam się co martwić, porażka każdemu może się zdarzyć.
A jak tam twoja dieta?
Dobrze, dobrze, pilnuję się żeby waga nie skoczyła do góry, żeby kibice nie narzekali. Chociaż mnie się wydaje, że nie jest to największy problem.
Było dużo zamieszania wokół twojego kolegi z gymu Jarrella Millera. Znów wpadł na koksie. Jest od niego uzależniony? Znasz go przecież...
Tak, znam go. Ale nie wiem kto mu doradza. Może coś mu zostało z tego koksu w organizmie od poprzedniej wpadki, po tym co brał przed walką z Joshuą. Ale ostatnio rzadko się widujemy, bo trenujemy w innych siłowniach.
A jak tam twoje inwestycje, kupiłeś hotel w górach, niedaleko Nowego Jorku. Trwa w nim remont?
Nie, hotel jest na razie wynajęty, bo każdy chce wyjechać z miasta. A to jest fajne miejsce w górach. Dokupiłem jeszcze posiadłość obok i będę w niej robił siłownię.
Będziesz sam robił demolkę?
Tak (śmiech). Ale wynajmę też specjalistów.
Jak się chowa Kazik?
Super, wspaniale się rozwija, niedługo będzie miał rok. Mam bokserski worek w garażu, już go bije (śmiech). Ale wolałbym, żeby był piłkarzem, a nie bokserem. Ale czuję, że chyba idzie w boks.
Ma ręce tak ciężkie jak Ty?
Oj ciężkie, ciężkie. Czasami jak uderzy, to czuć (śmiech).