Konszewicz ruszył spod Tatr w niedzielę, i – po przesiadce w Krakowie – jechać miał w kierunku rodzinnego Słupska. Tak przynajmniej poinformował rodzinę, a także trenera kadry, Grzegorza Proksę. Ten ostatni zapewniał, że zniknięcie zawodnika nie może być wynikiem ewentualnego urazu odniesionego podczas treningów w Zakopanem. - Nawet nie sparował, tylko ćwiczył techniczne elementy. W jego wypadku nie można mówić o żadnym urazie na zgrupowaniu – mówił.
Poszukiwania zaginionego wszczęła Komenda Miejska Policji w Słupsku. W specjalnym komunikacie, prosząc o informacje o zaginionym, informowała, że widziany był we wtorek (4 lutego) w Lęborku, a więc już niedaleko rodzinnego miasta.
W czwartek ze Słupska popłynęły dobre wieści. - Brat się znalazł. Jest zdrowy, ale ma delikatne zaniki pamięci, boli go głowa. Jest wymarznięty i głodny, ale efekt paru dni bez jedzenia i picia. Jedziemy z nim do szpitala - powiedział brat odnalezionego pięściarza, Błażej Konszewicz, cytowany przez portal WP SportoweFakty.
Wadim Konszewicz jest jednym z najbardziej utalentowanych bokserów młodego pokolenia. Na co dzień reprezentuje barwy klubu Energa Czarni Słupsk.