Tuż przed Wałczem policja napędziła strachu dojeżdżającemu z Warszawy Krzyśkowi, który nie miał zapiętych pasów bezpieczeństwa. Oczywiście pogromca Marco Hucka (31 l., 38-3-1, 26 k.o.) został potraktowany łagodnie. Pracownikiem wałeckiej komendy jest przecież jego starszy brat, były bokser Jacek Głowacki.
Krzysztof Głowacki gorąco przywitany w Wałczu
Gdy nowy mistrz dotarł już na miejsce, witały go tłumy. Wręczono kwiaty i polał się szampan, każdy chciał mieć pamiątkowe zdjęcie. "Główka" przemawiał do zgromadzonych, z których wielu nosiło specjalnie przygotowane koszulki. Przez cały czas towarzyszyli mu najbliżsi, w tym żona i córka.
- Nie było chwili zwątpienia. Cały czas wierzyłem w zwycięstwo. Obiecałem kibicom ten pas, a ja nie rzucam słów na wiatr - powiedział Głowacki. Pasa jednak nie przywiózł, bo organizatorzy nie przygotowali nowego egzemplarza dla Polaka, a na tym odebranym Niemcowi widnieje jego nazwisko.
Skromny "Główka" dodał, że nie zakochał się w Ameryce. - W Stanach mi się nie podoba. Można pojechać, trochę zwiedzić i stoczyć walkę, ale nigdy się tam nie przeniosę. Zostaję w Wałczu! - zapewnił czempion.
- Chcę teraz posiedzieć z rodzinką i odpocząć od boksu. Planujemy wakacje w Chorwacji lub Hiszpanii, ale to nie może kolidować ze szkołą córeczki - dodał.
Położony na pojezierzu południowo-pomorskim Wałcz ma 26 tysięcy mieszkańców. W najbliższym czasie wszyscy będą jednak używać nazwy "Walcz" na cześć bohaterskiego "Główki".
Krzysztof Głowacki został czwartym w historii Polski zawodowym mistrzem świata w boksie. Wcześniej prestiżowe tytuły zdobywali Dariusz Michalczewski (47 l.), Tomasz Adamek (39 l.) i Krzysztof Włodarczyk (34 l.).