Sulęcki po rozstaniu z grupą Knockout Promotions ruszył za ocean i teraz tam kontynuuje karierę. I choć ostatni pojedynek z Diego Pacheco przegrał, to porażka z wysoko notowanym w rankingach Amerykaninem ujmy mu nie przynosi.
- Ta walka pokazała mi, że dalej coś we mnie jest, że nadal stać mnie na duże rzeczy i że wciąż mogę dawać kibicom wielkie emocje. Co prawda powiedziałem swojemu menadżerowi, że teraz rodzina i relacje z dziećmi są dla mnie najważniejsze i nie chciałbym co chwilę wylatywać do USA na kilka miesięcy, to jednocześnie dodałem, że jeśli tylko pojawia się fajna oferta, nawet mocno ryzykowna, nie za duże pieniądze, ale z adrenaliną i szansą na wygraną, to jestem zainteresowany - zdradził Sulęcki.
Maciej Sulęcki o Krzysztofie Włodarczyku: Zachował się jak frajer
- Chcieli bym podpisał kontrakt na trzy walki i trochę żałuję, że tego nie zrobiłem, bo w grę wchodziły kwoty z sześcioma zerami. Teraz stawiam na sport, ale jeśli pojawiłaby się kolejna propozycja za bardzo dużą kasę, to czemu nie - zaznaczył Sulęcki, który biorąc pod uwagę sumy jakie są we freakach, tym bardziej nie rozumie Krzysztofa Włodarczyka. - Nie znam kuluarów, ale Krzysiek zachował się jak frajer ("Diablo" nie przyjechał na konferencję prasową i został wyrzucony z Fame, red.). Ja też broniłem się rękami i nogami przed freakami, ale finalnie wychodzisz i robisz to co zawsze. Pieniądze leżą na ziemi, trzeba się tylko po nie schylić - zakończył.