Krzysztof Głowacki wyleczył łokieć

2016-01-20 3:00

Skończyła się pięciomiesięczna gehenna Krzysztofa Głowackiego (31 l., 26-1, 16 k.o.), który we wrześniu przeszedł operację prawego łokcia. Po żmudnej rehabilitacji "Główka" otrzymał zielone światło do treningów z pełnym obciążeniem i już pali się do odzyskania mistrzostwa świata.

"Super Express": - Którą w twoim życiu operacją była ta wrześniowa?

Krzysztof Głowacki: - Żebym ja to wiedział... Na lewą rękę chyba miałem trzy, ale na prawą to pierwsza! Mam nadzieję, że ostatnia. Wszystkie dotyczyły łokci...

- Rehabilitacja zakończona?

- Tak, przebiegła pomyślnie i zacząłem mocne treningi. Dźwigam ciężary, zasuwam na siłowni, bo brakuje jeszcze tej siły. Straciłem pół roku, ale nadrabiam zaległości.

- Nic nie boli?

- Mam jeszcze naciągnięty mięsień łokciowo-promieniowy prawej ręki, ale to nic wielkiego. Przez wiele lat mogłem zgiąć prawy łokieć tylko do połowy. Po ostatniej operacji zwiększył mi się zakres ruchów, mięśnie się rozciągają i czuję delikatny ból. Za miesiąc będzie po wszystkim.

- Zapowiadany powrót na ring w marcu aktualny?

- To chyba za wcześnie. Rozmowy trwają i sądzę, że realnym terminem jest przełom kwietnia i maja. Ale zastrzegam, że nie wyjdę do ringu, dopóki nie odbuduję siły.

- Miałeś sportowe postanowienia na nowy rok?

- Celem jest odzyskanie mistrzowskiego pasa. Wierzę w siebie i nie mam wątpliwości, że taka szansa pojawi się już w tym roku. Najważniejsze, że mogę już trenować, z resztą już sobie poradzę.

- Trenujesz z Andrzejem Wawrzykiem. Jak jego forma przed walką z Deontayem Wilderem o pas WBC?

- Mocno zasuwa na treningach, już zbudował superformę i wszystko idzie w dobrym kierunku. Poza tym, jak to Andrzej, żartuje i często się śmiejemy. Jest kompletnie wyluzowany.

- Będzie mógł liczyć na doping kolegów?

- Pewnie, wybieramy się do USA całą paką i będziemy głośno kibicować. Trzymamy się razem, jesteśmy jak wielka rodzina. Wierzymy, że wrócimy z pasem czempiona wagi ciężkiej.

Najnowsze