Paweł Głażewski

i

Autor: archiwum se.pl Paweł Głażewski

Maciej Miszkiń: Zamęczę Głażewskiego psychicznie!

2014-04-23 13:41

W najbliższą sobotę na gali w Legionowie Maciej Miszkiń (31 l., 15-1, 4 k.o.) zmierzy się na dystansie ośmiu rund z Pawłem Głażewskim (32 l., 21-2, 5 k.o.). Zakontraktowana w umownym limicie 78 kilogramów walka cieszy się dużym zainteresowaniem na polskim podwórku, bo zawodnicy za sobą nie przepadają i dodatkowo mają świadomość, że przegrany może bezpowrotnie stracić szansę na udaną karierę.

Super Express: Nie pofolgowałeś sobie za bardzo przy wielkanocnym stole?
Maciej Miszkiń:
Po poniedziałkowym treningu miałem jeszcze 200 g tolerancji. Jestem w limicie i z wagą nie będzie problemów.

Czyli nawet niedzielne śniadanie wymagało wyrzeczeń?
- Mój brat również odżywia się sportowo, cała rodzina była uświadomiona, więc na stole znalazły się buraczki, brokuł gotowany, kasza jaglana. Jestem przyzwyczajony do takiego jedzenia.

Co próbuje osiągnąć Paweł Głażewski, kiedy sugeruje, że nie przykłada się do treningów, bo i tak jest o klasę lepszym bokserem?
- Ja doskonale wiem, że on ciężko trenuje, po prostu próbuje w ten sposób zdjąć z siebie presję, bo jest wyraźnym faworytem tej walki i widocznie źle się z tym czuje. Obawia się przegranej i tak naprawdę już się usprawiedliwia.

Jak wyglądały Twoje treningi?
- To były standardowe przygotowania. Różnica polegała na tym, że przesparowałem więcej rund – około sześćdziesięciu i miałem do pomocy aż pięciu sparingpartnerów. Miałem więcej czasu na treningi, więc mogłem przeprowadzić je odpowiednio, czyli najpierw zbudować siłę, a potem zająć się resztą. Do tego przeprowadziłem badania wydolnościowe i wszelkie testy medyczne. Jestem gotowy.

Stoisz pod ścianą, bo w ostatniej walce przegrałeś przed czasem z zaledwie 18-letnim Feigenbutzem, który poza silnym ciosem nie pokazuje zbyt wiele, a i tak kosi kolejnych polskich zawodników. Dlaczego dałeś mu się zaskoczyć?
- Należy pamiętać, że wtedy wróciłem po długiej przerwie i sparowałem do tego występu tylko z jednym zawodnikiem, przez co za bardzo przyzwyczaiłem się do jego stylu. Feigenbutz mnie zaskoczył. Widać było, że w ataku wyglądam dobrze, a w obronie jest dużo gorzej, a przecież defensywa zawsze była moją mocną stroną. Trafił mnie mocno i już nie wypuścił.

A jak Ty planujesz zaskoczyć Głażewskiego?
- Zamęczę go psychicznie. Będzie zrezygnowany i zaskoczony, gdy poczuje moją siłę i zobaczy, jak jestem przygotowany. Sądzę, że nie wytrzyma psychicznie tego ciśnienia.

Najgroźniejszą bronią Głażewskiego jest lewy sierpowy. Jak to zneutralizujesz?
- Wszyscy wiedzą, że Arjen Robben schodzi na lewą nogę, to żadna tajemnica. Tak samo Głażewski szuka lewego haka na dół lub lewego sierpowego na górę. Kończy tak prawie każdą akcję. Czasami jest tak, że wszyscy znają najgroźniejszą broń rywala, ale nie są w stanie nic z tym zrobić. To nie będzie jeden z tych przypadków.

Najnowsze