Rok 2012 trwa zaledwie od kilku tygodni, a "Pacman" zdążył już podjąć kilka decyzji, które jasno dają do zrozumienia, że w jego życiu zaszły ostatnio wielkie zmiany. Manny sprzedał swoje ulubione kasyno i całkowicie porzucił hazard, który zdaniem wielu był jedną z jego nielicznych słabości, a także zamknął własny bar, w którym był często spotykany.
- Czytam Biblię i dla rozrywki gram w koszykówkę. Najważniejsza jest dla mnie praca w Kongresie, a tamte czynności to hobby. W studiowanie Słowa Bożego zaangażowałem Jinkee, naszego syna, a także przyjaciół i dalszych krewnych - wyznał Pacquiao, który od niedawna jest ambasadorem Biblii w Kościele katolickim. - Jezus Chrystus jest teraz moim życiem. W studiowaniu Biblii nie chodzi już nawet o samą religię, ale bardziej o związek z Bogiem.
Przeczytaj koniecznie: Walka Mayweather - Pacquiao znowu odłożona w czasie
Żona "Pacmana" nie potrafi wytłumaczyć nagłych zmian, jakie zaszły w życiu jej męża, ale jest z nich bardzo zadowolona. Jinkee od dawna nie kryje, że czeka na moment, kiedy Manny ostatecznie zawiesi rękawice na kołku. Również matka pięściarza nie chce, by jej syn dłużej walczył w ringu. - Manny spędza teraz więcej czasu z rodziną. Nie mogę powiedzieć, że wcześniej w jakikolwiek sposób nas zaniedbywał, ale zmiana jest bardzo widoczna. Spędza z nami dużo więcej czasu. Jeśli nie ma żadnych zobowiązań, natychmiast wraca do domu. To wydarzyło się z dnia na dzień. Trudno w to uwierzyć, Bóg musiał mieć w tym swój cel - oznajmia Jinkee Pacquiao.
Nie ulega wątpliwości, że "Pacman" podjął wysiłek, by stać się lepszym człowiekiem. Co może to oznaczać dla jego kariery bokserskiej i czy 9 czerwca zobaczymy go w ringu po raz ostatni? Zapewne tak, jeśli spełnią się życzenia jego bliskich. Stary Manny Pacquiao nie żyje. Miejmy nadzieję, że ten nowy godnie pożegna się z milionami kibiców, niezależnie od tego, czy zrobi to właśnie w pojedynku z Timem Bradleyem, czy kilka miesięcy później podczas czwartego starcia z Juanem Manuelem Marquezem.