Manny Pacquiao walkę z Jessie'em Vargasem zaczął dość niespodziewanie. Filipińczyk znany był zawsze z tego, że od pierwszych minut rzucał się na rywala i nie dawał mu nawet pomyśleć o zwycięstwie. Tymczasem w nocy z soboty na niedzielę "Pacman" postanowił przez pierwsze trzy rundy badać przeciwnika. To nie przeszkodziło 37-latkowi posłać na deski dziesięć lat młodszego Vargasa. W drugim starciu lewy prosty sprawił, że Amerykanin o meksykańskich korzeniach był liczony.
Choć w kolejnej fazie walka nieco się wyrównała, to Pacquiao kontrolował wydarzenia w ringu. Zasłużenie zdobył pas mistrza świata federacji WBO w wadze półśredniej. Sędziowie punktowali 114:113, 118:109 i 118:109. Triumf senatora z Filipin może przybliżyć go do rewanżu z Floydem Mayweatherem Jr. Obaj panowie walczyli ze sobą w maju zeszłego roku i wtedy lepszy okazał się Amerykanin, który wygrał na punkty. Mayweather sobotnią walkę Filipińczyka obserwował z wysokości trybun.