Jeszcze trzy lata lata temu z Aleksandrem Powietkinem bił się prawie za darmo (90 proc. gaży musiał oddać promotorom, by stać się wolnym zawodnikiem), ale dla "Wikinga" nadeszły lepsze czasy.
- Czy to jedna z najlepszych wypłat w karierze? Na pewno tak, ale dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają - uśmiechał się Wach w rozmowie z "Super Expressem".
Jak się jednak nieoficjalnie dowiedzieliśmy, "Wiking" za walkę organizowaną na gali Marcina Najmana może dostać nawet 300 tys. zł. Kontrakt na walkę z pogromcą Adamka nie został jednak jeszcze podpisany, negocjacje wciąż trwają. To oczywiście dużo mniej niż Wach zarobił za starcie z Władymirem Kliczką w 2012 r. (ok. 2,7 mln zł), ale obecnie u żadnego innego polskiego promotora nie zarobiłby więcej. - Nie jest tajemnicą, że Mateusz Borek negocjował z Ugonohem, Kownackim i Szpilką i każdy z nich wybrał inną opcję. Molina też był brany pod uwagę w kontekście Polsat Boxing Night, ale Marcin Najman przebił Mateusza - powiedział nam Wach.
Pięściarz z Krakowa nie zadowala się jednak wysoką gażą, tylko ostro haruje, bo wierzy, że jeśli pokona Molinę, dostanie jeszcze jedną superwalkę, być może o tytuł. - To moja życiowa szansa, a w zasadzie jedna z ostatnich szans. Jeśli pokonam Molinę, promotorzy zobaczą, że Wach może wygrywać w dobrym stylu i kto wie, co będzie dalej? - zastanawia się Mariusz.