"Super Express": - Jakim pięściarzem jest Gevor?
Mateusz Masternak: - Ma niezłą technikę, sporo widzi i naprawdę dużo potrafi, ale jego największym problemem jest głowa. Gdy wychodzi do ringu, wydaje się zrelaksowany, ale po czterech rundach opada z sił, nie boksuje już tak intensywnie. Jeśli "Diablo" od początku go przyciśnie, to prędzej czy później powinien go dopaść.
- Kilka razy sparowałeś z Gevorem...
- Na jednym ze sparingów zebrała się cała śmietanka Sauerland Promotions, pewnie chcieli nas skonfrontować. Pech chciał, że akurat wtedy... mocno poobijałem Gevora, w związku z czym włodarze mieli niepocieszone miny. Mam ten sparing nagrany, ale Niemcy błagali mnie na kolanach, żeby tego nigdzie nie udostępniać.
- Jakim człowiekiem prywatnie jest rywal "Diablo"?
- Rzadko rozmawialiśmy, Noel jest mocno zamknięty w sobie. Gdy po walce udziela wywiadu, to jego odpowiedź jest cztery razy krótsza niż pytanie dziennikarza. To dziwne, bo chłopak skończył studia prawnicze i mówi biegle w kilku językach. Nawet promotorzy prosili go, by powiedział wreszcie coś ciekawego, by zrobiło się o nim głośno, ale szło mu to opornie.
- Jest rozpoznawalny w Niemczech?
- Gevor jest w Niemczech anonimem i to jego wielki problem. Sauerland chciał promować Noela i jego brata Abela na modłę braci Kliczków, ale ze względu na oporność marketingową obu pomysł upadł. Noel w ostatnim pojedynku w Hamburgu miał walkę wieczoru, ale zainteresował nią głównie rodzinę i - jakby to powiedział Andrzej Gmitruk - jeszcze tylko swojego psa.
- Jaka dałbyś rady "Diablo" przed tą walką?
- Kluczem do sukcesu jest nieustający pressing. Krzysiek powinien nawet zaryzykować przez pierwsze 2-3 rundy, żeby zmęczyć Gevora, bo ten w drugiej fazie pojedynku jest dużo słabszy. Może trochę ciosów przyjmie, ale jak odda, to będzie po zawodach.