- Uderzyłem go mocno, ale Adamek miał sporo szczęścia, bo sekundę później zabrzmiał gong - żali się Grant. - Przez całą walkę było tak, że kiedy tylko dobrze go trafiłem i on poczuł moje ciosy, chwilę później runda się kończyła.
Patrz też: Adamek pokonał Granta, czas na walkę z braćmi Kliczko?
Amerykanin przyznał, że zupełnie nie mógł sobie poradzić z przewagą szybkości Adamka. - Był bardzo szybki i świetnie się poruszał w ringu. Wyglądało to tak, jakby on jechał na rowerze, a ja goniłem go piechotą - ocenia Grant. - Spodziewałem się, że ta walka będzie tak wyglądać, wiedziałem, że Adamek będzie uciekał po ringu. Ale on latał po ringu jak piłka bilardowa. To nie była walka, tylko zabawa w kotka i myszkę. On był w tej grze lepszy.
Grant żałuje, że pojedynek trwał tylko 12 rund. - Gdybym miał jeszcze trzy starcia, wykończyłbym go - uważa. - Przegrałem, ale to nie było moje ostatnie słowo. Jeszcze powalczę o mistrzostwo świata, ale jedno wiem na pewno: nigdy więcej nie wyjdę do ringu z rywalem, który waży 100 kilogramów.