Buckleya znały wszystkie ringi na Wyspach Brytyjskich. Jeśli tylko ktoś w wadze od 57 do 70 kg miał ochotę na efektowne zwycięstwo, wystarczyło zadzwonić do Petera. Wchodził między liny i na ogół po paru minutach wynoszono go znokautowanego. Praktycznie każdy bokser po takiej ilości "łomotów" wycofałby się z ringu. Buckley obrywał i nie zniechęcał się. Czasami wygrywał (ostatnio w roku 2003), gdy przeciwnik był wyjątkowo słaby lub doznawał kontuzji.
Coś dziwnego jest w tych Anglikach. Kiedys był taki brytyjski skoczek narciarski Mike Edwards, zwany "Orłem", który z reguły lądował o połowę bliżej niż pozostali zawodnicy. A przy tym świetnie się bawił i był popularny.
A przy okazji. Rodacy - przestańcie narzekać na Anddrew Gołotę. Naprawdę są gorsi!