Andrzej Gołota do dziś budzi ogromną sympatię wśród polskich kibiców i, mimo że nigdy nie został mistrzem świata, stał się legendą boksu w naszym kraju. Z jego karierą wiąże się niezwykle wiele interesujących historii, dotyczących zarówno jego zwycięstw, jak i porażek. Do annałów przeszły m.in. jego pojedynki z Riddickiem Bowe’em. Z okazji 25-lecia tych starć powstała książka „Niepokonany w 28 walkach”, w której znajdziemy wiele rozmów z osobami ze środowiska bokserskiego. Jedną z nich jest Lennox Lewis, z którym Andrzej Gołota doznał jednej z najbardziej bolesnych porażek w swojej karierze. Teraz Brytyjczyk wyjaśnił, co mogło być powodem tego, że wydarzenia z października 1997 roku potoczyły się tak źle dla polskiego boksera.
„Był czerwony i śmiesznie na mnie patrzył”
Lennox Lewis dobrze pamiętał walkę z Andrzejem Gołotą. Brytyjczyk był w tedy mistrzem świata i po raz kolejny bronił swoich pasów. Jak sam wspomina w rozmowie z Przemysławem Osiakiem, dziennikarzem „Przeglądu Sportowego”, wiele osób ostrzegało go przed walką z Gołotą, zwracając uwagę na to, jak Polak zaprezentował się w starciach z Riddickiem Bowe’em. To nie przestraszyło jednak Lewisa, który, gdy wszedł do ringu, zwrócił uwagę na osobliwy wygląd Gołoty.
- Kiedy weszliśmy między liny, był czerwony na nosie, a może i na twarzy. Myślę sobie: „Dlaczego jego nos jest taki czerwony?”. Nie wiedziałem, czy się zawstydził, czy sam zadał sobie parę ciosów w głowę przed wejściem na ring. W każdym razie był czerwony i śmiesznie na mnie patrzył. Nie rozumiałem tego, ale może właśnie takie miał spojrzenie przed walkami – ocenił brytyjski bokser.
Żona Andrzeja Gołoty zareagowała na rubaszne żarty Wałęsy z męża w TVN. Mariola Gołota z żalem pouczyła prezydenta
Gołota nie mógł trafić gorzej
Walka Andrzeja Gołoty z Lennoxem Lewisem zakończyła się nokautem na Polaku już w 95 sekundzie starcia. Po bitwach „Andrew” z Riddickiem Bowe’em taki wynik pojedynku z Lewisem był szokiem dla bokserskiego środowiska. Były mistrz świata w boksie zdradził jednak, co mogło być jedną z przyczyn porażki Andrzeja Gołoty.
- Gołota miał niefart, bo nie mogłem być w gorszym nastroju niż wtedy. Przez siedem tygodni siedziałem na obozie w górach, a już na miejscu, w Atlantic City, wszystko było tak naprawdę przeciwko mnie. Wychodziłem z szatni zły. Byłem skoncentrowany, zdeterminowany, ale i wściekły. Czułem się jak na misji, a oprócz tego wszystkiego osiągnąłem wtedy znakomitą formę. Gołota spotkał mnie po prostu w złym czasie – wyjaśnił Lennox Lewis w rozmowie z Przemysławem Osiakiem.