Dawid Kostecki nie żyje

i

Autor: TOMASZ RADZIK/SUPER EXPRESS Dawid Kostecki nie żyje

Nowy fakty ws. śmierci Dawida Kosteckiego. Sąsiedzi nie wierzą w samobójstwo

2019-08-05 15:14

Nie milkną echa po śmierci rzeszowskiego boksera Dawida Kosteckiego (+38 l.). Sportowiec odsiadywał karę pozbawienia wolności, a w zakładzie karnym miał przebywać do 2021 roku. Jednak z relacji śledczych wynika, że popełnił samobójstwo w więziennej celi w Areszcie Śledczym w warszawskiej Białołęce. W taką wersję wydarzeń nie wierzą mieszkańcy Zaczernia, gdzie Cygan mieszkał z rodziną.

Zaczernie pod Rzeszowem, gdzie Dawid Kostecki mieszkał z żoną Edyta i czwórką swoich synów jest wstrząśnięte śmiercią boksera. Jednak nikt nie wierzy w samobójstwo. Mieszkańcy boją się rozmawiać o „Cyganie” i utożsamiać z jego sprawą – Ja nie wiem czy on popełnił samobójstwo, niech to prokurator wyjaśni, ale to bardzo dziwne powiesić się w celi na prześcieradle w dodatku leżąc na łóżku pod kocem. On obracał się w takim niepewnym, szemranym towarzystwie i ja bym wolał się nie wypowiadać, bo też mam rodzinę, pracuję i nie chciałbym, żeby mi się coś przytrafiło – powiedział nam mieszkaniec Zaczernia.

Sąsiadka Kosteckich powiedziała, że już kilka dni nie wiedziała nikogo na podwórku. – Cały czas w domu nie siedzę, ale człowiek słyszy, co się dzieje i ja tu tych dzieci, ani żony nie wiedziałam już kilka dni - skwitowała. Na podwórku „Cygana” biega pies, ale kiedy próbujemy się skontaktować z domownikami, posesji nikt nie otwiera.

Mieszkańcy Zaczernia, albo unikają tematu Kosteckiego, albo twierdzą, że niebezpiecznym jest rzucać hasła, że to nie było samobójstwo, chociaż w to nikt spotkany nie wierzył. – Może on nie był złoty chłopak… ja nie wiem. Nie mieszkamy tutaj długo, ale miał dla kogo żyć. Żona go nie zostawiła. Trzymała wszystko w  ryzach, chociaż pewnie było jej bardzo ciężko z czwórką dzieci. Dbała o chłopaków, o Dawidzie też nigdy nie zapomniała. Odwiedzała go i rozmawiała z nim. Większość kary już odsiedział i co nie chciał się zobaczyć z synami? Nie chciał wrócić do ukochanej żony, która tak się poświęciła dla niego? Nie wierzę w to - powiedziała para z Zaczernia.

- Jakie samobójstwo!? Lepper też popełnił samobójstwo, bo mu kazano. Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś się powiesił leżąc. Wiadomo z kim trzymał sztamę. Tych ludzi należy się bać, a nie pokazywać palcem. Nie będę o tym rozmawiał, ale nie wierzę, żeby on się zabił. To wszystko grubymi nićmi szyte. Nie wierzę też żebyśmy się kiedykolwiek dowiedzieli prawdy. Pokój jego duszy - stwierdził jeden z mieszkańców Zaczernia.

- Wy piszcie, że on się zabił i niech tak będzie. Z dwojga złego dobrze by było, gdyby on sam faktycznie to sobie zrobił, a nie żeby został zmuszony do tego, albo ktoś mu pomógł. On dużo wiedział. Nikomu śmierci nie życzę, ale dla tych jego synów sprawa powinna być wyjaśniona. Mają prawo wiedzieć co się stało z ich ojcem - dodał inny mężczyzna.

Podobnych głosów w Zaczerniu jest multum. Jednak mieszkańcy boją się komentować i pokazywać.

W sprawie Kosteckiego skontaktowaliśmy się ponownie z Centralnym Zarządem Służby Więziennej: - Po popełnionym przez niego samobójstwie, w dniu 2 sierpnia, Dyrektor Generalny Służby Więziennej powołał specjalny zespół, który ma wyjaśnić wszystkie okoliczności tej sprawy. Bada ją również Prokuratura Okręgowa dla Warszawy Pragi.  Wszelkie wnioski dotyczące zdarzenia mogą być przekazane dopiero po zakończeniu postępowań - powiedziała nam ppłk Elżbieta Krakowska, rzecznik prasowy dyrektora generalnego Służby Więziennej, która dodała, że "Kostecki został przetransportowany z Zakładu karnego w Rzeszowie do Aresztu Śledczego w Warszawie-Białołęce 18 czerwca 2019 na polecenie Sądu Rejonowego dla Warszawy-Pragi Północ".

Dlaczego Kostecki został przewieziony z Warszawy do Rzeszowa? Na odpowiedź na to pytanie wciąż czekamy.

Najnowsze