Przed walką zapowiedzi były jasne i klarowne - kolejna porażka Pacquiao oznaczać miała dla niego koniec kariery. Tak przynajmniej twierdził jego trener Freddie Roach. Mobilizacja w szeregach Filipińczyka sięgała więc zenitu, a kolejne wypowiedzi Riosa tylko podgrzewały atmosferę: - nadszedł czas by zszedł z ringu na dobre.
>>>Bayern wygrywa w szlagierze!
Pacquiao nie zamierzał czekać na ruchy rywala. Zaatakował od pierwszych sekund. Skutecznie. Na głowę Riosa spadł grad ciosów i tylko niezwykła wytrzymałość Amerykanina spowodowała, że na gali w Makau zobaczyliśmy aż 12 rund. W żadnej z nich zwycięstwo popularnego 'Pac-mana' nie wydawało się zagrożone. Wątpliwości nie mieli też sędziowie, jednoznacznie uznając bezdyskusyjny triumf niedawnego Mistrza Świata kategorii WBO: 120 - 108, 119 - 109 i 118 - 110.