Filipińczyk zdecydował się na walkę w Chinach, bo tam zarobi dużo więcej niż w Ameryce. W USA zarabiając 20 mln dolarów za walkę, "Pacman" musiał oddawać niemal 40 proc. tej kwoty amerykańskiemu fiskusowi. A w Chinach nie będzie musiał płacić podatków. - Manny mógłby zaboksować w Las Vegas za 25 milionów dolarów. Tylko dziesięć milionów z tego byłoby mu od razu zabrane. A jak pojedzie do Makau, to zatrzyma całą kwotę, czyli 20 milionów dolarów, dla siebie - tłumaczy promotor pięściarza Bob Arum.
Zobacz także: Pacquiao vs Rios. Transmisja w Polsat Sport. Czeka nas sobota z masą bokserskich relacji - sprawdź plan transmisji
Pacquiao wraca po dwóch porażkach: niezasłużonej z Timothym Bradleyem i brutalnym nokaucie z rąk Juana Manuela Marqueza. Rios twierdzi, że jest w stanie zakończyć karierę Filipińczyka. - Rios nie jest Bogiem i nie będzie mi mówił, co mam robić - ripostuje Manny.
Nie przegap!
Pacquiao - Rios
Sobota, godz. 3.00
Polsat Sport