To miał być mocny pojedynek. Trybson zdawał się rozpędzać. Gwiazda federacji PLMMA wygrała dwie kolejne walki. Z Adamem Wysockim i Pawłem Bolanowskim. Obie przed czasem. Niedźwiedź miał zostać rozjechany. - Skończę cię przed czasem, byś mógł wrócić do modellingu! - groził Trybała. I faktycznie. Zaczął mocno. Szum, chaos, energia. Na koniec nawet próba duszenia. Pasja kontra doświadczenie. Bezlitosne zderzenie. Trybson długo siłował się z rywalem, by wreszcie stracić resztki sił. Po chwili nawet nie próbował się bronić i poddał pojedynek po duszeniu trójkątnym.
Ciekawiej było po walce. Trybson natychmiast wezwał rywala do rewanżu. Okazało się, że przegrał, bo podczas treningów był kontuzjowany. Nie miał ponoć nawet siły odkręcić słoika. Na dodatek Niedźwiedź to cham i prostak. To już wersja ukochanej przegranego, Elizy. A co na to sam triumfator? Cóż, on akurat zaskakująco cicho świętował sukces.