"Super Express" - Mieszka pan na od dawna na Wyspach. Jak odebrano tam porażkę Joshuy?
Łukasz Wawrzyczek: - Często bywam w tamtejszych klubach sportowych, więc jestem blisko brytyjskiego boksu. Wielu Anglików cieszy się z jego porażki, bo wbrew pozorom nie jest tam darzony aż tak dużą sympatią. Nie można mu jednak odebrać tego, że jest lub może już był, mieszanką do robienia pieniędzy, ale nad tym pracował cały sztab ludzi. Anglicy nie są jednak w ciemię bici i nie lubią takiego stylu jaki ma Joshua - on twierdzi, że jest bardzo skromny, a od stóp do głów jest ubrany w Under Armour i ma zegarek za 30 tysięcy funtów. To ich bardzo drażni.
- A jak w ogóle podobał się panu ten pojedynek?
- Bardzo mi się podobał. Walka była toczona w bardzo szybkim tempie jak na wagę ciężką. A do tego była bardzo dobra technicznie. Najbardziej spodobała mi się 6. runda, w której Usyk został mocno trafiony, ale szybko wrócił na swoje tory i w 7. odsłonie przejął kontrolę nad walką. To może być bez dwóch zdań najlepsza walka tego roku.
- To druga, bardzo bolesna porażka Joshuy. Z Ruizem był to jednak raczej wypadek przy pracy, jeden cios, który zmienił przebieg walki, ale tym razem byliśmy świadkami pełnej dominacja rywala. Po walce Joshua wyglądał jak zbity pies.
- Tak, z Ruizem to była wpadka, ale wtedy coś w nim pękło. Śledzę tutejsze bokserskie media, portale i w opinii wielu brytyjskich ekspertów Joshua już nigdy nie będzie taki sam, jak w walce z Kliczko. Jednak moim skromnym zdaniem może wrócić na mistrzowskie tory, czemu nie? Główną rolę odegra głowa, bo umiejętności przecież ma duże. Stawiam, że rewanż to będzie jeszcze lepsza walka.
- A jak pan wspomina swoją walkę z Usykiem.
- To był listopad 2005 roku i mecz międzynarodowy Polska - Ukraina w Łęcznej. Walczyliśmy w wadze 75 kg. Nie była to moja naturalna waga, bo w boksie amatorskim walczyłem w kategorii półśredniej, czyli do 69 kg. Mecz stał na wysokim poziomie. Usyk już wtedy był mistrzem Europy juniorów.
- Czy mimo wygranej nad Usykiem czuł pan, że Ukrainiec będzie w przyszłości wielkim pięściarzem na ringach zawodowych?
- Dało się odczuć, że ma naprawdę duży talent i że może dużo zwojować. Kilka lat później w 2012 roku zdobył złoto igrzysk i wtedy już każdy wiedział, że będzie też mistrzem świata wśród zawodowców.
Kownacki trzyma kciuki za Wildera w walce z Furym. Walka o pas mistrza świata na horyzoncie!
i
- Jak pan widzi teraz przyszłość Usyka w wadze ciężkiej? Ma szansę na pełną unifikację z Tysonem Furym lub Deontayem Wilderem?
- Fury jest mistrzem WBC, stawiam, że nim pozostanie i w przyszłości może dojść do ich walki z Usykiem, ale Eddie Hearn zrobi teraz wszystko, by jak najszybciej doprowadzić do rewanżu Joshuy z Usykiem. Na starcie o wszystkie pasy będziemy musieli zatem jeszcze poczekać.
- Nie tęskni pan za boksem? Jak wspomina pan swoją karierę?
- Cieszę się, że w boksie amatorskim walczyłem z naprawdę świetnymi zawodnikami, jestem z tego dumny. Na zawodowstwie też miałem fajną karierę - zdobyłem m.in. tytuł międzynarodowego mistrza Polski, a z 26 walk przegrałem tylko cztery. A teraz z równie wielkim zaangażowaniem przekazuje swoją wiedzę zawodnikom na Wyspach i ta praca daje mi dużo satysfakcji.
Andrzej Gołota odebrał kibicom wszelkie nadzieje. Po tym wyznaniu wielu będzie zawiedzionych
