Rafał Jackiewicz i Rico Mueller zmierzyli się 29 sierpnia w Braunlage w Niemczech. Chociaż rywal był faworytem, Polak go zaskoczył i po sześciu rundach sędziowie właśnie jemu przyznali zwycięstwo po niejednogłośnej decyzji. Obóz niemieckiego pięściarza nie mógł się z tym pogodzić i złożył protest do nadzorującego walkę Bund Deutscher Berufsboxer. - Walka została jeszcze raz przeanalizowana przez pięciu niezależnych sędziów, z których wszyscy wypunktowali ją dwoma punktami na korzyść Muellera. Błędy się zdarzają, ważne, żeby je naprawiać, o ile to możliwe - powiedział menedżer niemieckiego pięściarza Charlie Podehl w rozmowie z serwisem boxen1.com.
Narkotyki, szybki seks, nawrócenie... Spowiedź Łukasza Janika [WIDEO]
"Wojownik" nie krył rozczarowania... Jego słowa w tej sprawie zacytował na swoim profilu na Twitterze Mateusz Borek. - Mógłbym się tym nie przejmować, bo wiadomo, jaki jest główny powód, że wciąż walczę. Ale to jest przykre. Patrzą na to młodzi ludzie, którzy mają marzenia. Gość uciekał sześć rund bez ciosu, dostał ostrzeżenie. Szkoda gadać. Boks - podsumował Jackiewicz.
Polski mistrz boksu uderza w Mike'a Tysona: Bulwersuje mnie to! [ARENA KOLOSEUM]