Rafał Jackiewicz 13 miesięcy temu zdecydowanie przegrał walkę o mistrzostwo świata z Janem Zaveckiem. Potem łatwo pokonał dwóch średnich rywali. Stawką jego sobotniego pojedynku z Kellem Brookiem będzie prawo walki o tytuł czempiona prestiżowej federacji WBA w wadze półśredniej.
- Dla mnie to jest walka o być albo nie być. Jeśli wygram, w przyszłym roku, stanę do pojedynku o mistrzostwo świata z Wiaczesławem Senczenką - tłumaczy Jackiewicz. - Wcześniej jednak muszę pokonać Brooka, to będzie trudniejszy bój niż ten później o tytuł.
Walka Jackiewicz - Brook w sobotę w Sheffield
Anglik może liczyć na wsparcie fanatycznej publiczności w rodzinnym Sheffield. - Po jego stronie mogą też być sędziowie punktowi. Dlatego muszę go tak sponiewierać, żeby nikt nie miał wątpliwości, że wygrałem - podkreśla "Wojownik". - Jestem idealnie przygotowany, szybki, silny i zdeterminowany. Bo jeśli zawiodę i przegram, moja kariera stanie pod znakiem zapytania.
Jackiewicz w Sheffield będzie walczył nie tylko dla siebie. - Spróbuję też pomścić mojego kolegę Krzyśka Bieniasa, który przegrał z Brookiem półtora roku temu - zapowiada Polak.