Supermaszyna wzmocniła Adamka

2010-08-19 11:45

Mam coraz silniejszy cios, biję tak mocno jak nigdy - mówi Tomasz Adamek (34 l.). Przygotowujący się do sobotniej walki z Michaelem Grantem (38 l.) polski bokser wzmocnił się, używając nowego rewelacyjnego wynalazku - burn machine.

"Super Express": - Jak jest z twoim ciosem? Słyszałam plotki, że jest tak mocny, że wybijasz przeciwnikom zęby w czasie sparingów.

Tomasz Adamek: - Pierwszy raz o tym słyszę (śmiech). Kto ci to powiedział!? Choć prawda jest taka, że na pewno mam silniejszy cios niż wcześniej, z walki na walkę potrafię uderzyć coraz mocniej. Widać to w czasie sparingów i w czasie tarczowania. Mam 34 lata i czuję, że jestem w sile wieku.

- Dalej trenujesz, waląc w wielką oponę młotkiem?

- Młotkiem to ja waliłem, kiedy miałem 12 lat. Teraz uderzam ogromnym młotem. To ćwiczenie też mnie wzmacnia, ale i tak największa moja siła leży w nogach, które zawsze były moją mocną stroną.

- Podczas treningów używałeś nowego przyrządu. Chodzi o burn machine. Jak właściwie działa ta zabawka?

- To nie zabawka, tylko poważne urządzenie, budujące siłę ramion. Jest świetne. Waży około 4 kilogramów. To połączone metalową konstrukcją dwa pierścienie, które poruszasz okrężnymi ruchami ramion. Po kilku minutach treningu ta maszyna nieźle daje się we znaki, mięśnie są tak zmęczone, że czuję się, jakby moje ręce ważyły setki kilogramów.

- Jak wyglądają twoje ostatnie dni przed walką z Michaelem Grantem?

- Spokojnie, bez nerwów, pełen relaks i koncentracja na walce. W środę miałem ostatni, lekki trening. Ćwiczyłem z tarczą, rozciągałem się. To wszystko po to, by mięśnie się nie zastały i by spalić trochę kalorii. W czwartek pójdę na długi spacer z moim psem. Łazimy wieczorami, bo w ciągu dnia jest taki upał, że psina nie chce nawet wychylić nosa z domu.

- Co jesz?

- Dzisiaj na przykład zjadłem krewetki z makaronem. Moja żona Dorota codziennie wymyśla mi inne potrawy. Jest wspaniałą kucharką. Teraz ważę dokładnie 99 kilogramów.

- Upiekła ci twoje ulubione ciasto drożdżowe?

- Ostatni raz jadłem je z miesiąc temu. Wiesz, w moim wieku trzeba już dbać o linię (śmiech).

- Żona będzie na walce?

- Przecież nie mogłoby jej zabraknąć. Ale nawet nie wiem, gdzie będzie siedziała. W czasie walk czuję jej obecność, ale nie szukam jej wzrokiem. Skupiam się tylko na walce. Mamy swój rytuał. Przed walką Dorota jeszcze w szatni całuje mnie na szczęście, a po walce całuje mnie w nagrodę za zwycięstwo. Pokonam Granta, by zasłużyć na tego drugiego całusa.

Najnowsze