- Przed walką byłem pewny siebie. Wygląddał na słabego - opowiada Szpilka - chiałem go zniszczyć. Ale nie moge byc zadowolony, bo nie zrealizowałem założeń, jakie ustaliliśmy z trenerem. I wcale nie chodzi o to, ze mnie liczyli, bo to była zwyczajna pomyłka sędziego. Ale wiem, że potrzeba mi pokory. Żeby być dużym bokserem musze pracować dużo więcej niż do tej pory. Więcej niz normalnie.
Do wiosny Artur Szpilka będzie miał wiele czasu na wytężoną pracę na treningach. Ale to dopiero po operacji lewej ręki, która została odłożona ze względu na termin walki w Uncasville, a teraz trzeba ją zrobić. Plan jest taki: operacja, rehabilitacja i przynajmniej trzy, a może cztery miesiące ciężkiej roboty. A potem kolejna walka z przeciwnikiem mocniejszym.