Polski boks w ostatnim czasie nie miał zbyt wiele chwil glorii, ale jedna z nich była autorstwa Krzysztofa Głowackiego. Pięściarz z Wałcza w pewnym momencie miał rekord 26-0, a jego najlepszy okres kariery przypadł na lata 2015-2016. Wówczas miał okazję dzierżyć pas mistrza świata federacji WBO w kategorii junior ciężkiej. Stało się to dość niespodziewanie, bo nie był faworytem starcia z Marco Huckiem, ale w 11. rundzie znokautował Niemca i sięgnął po pas. Był w jego posiadaniu przez nieco ponad rok. Mistrzowski tytuł odebrał mu Ołeksandr Usyk.
Głowacki kończy z boksem. Jest potwierdzenie
Potem jeszcze dwukrotnie miał okazję odzyskać pas, ale walki z Mairisem Breidisem i Lawrencem Okolie nie potoczyły się po jego myśli. W czerwcu tego roku zadebiutował natomiast na gali KSW i w efektowny sposób pokonał Patryka Tołkaczewskiego. Wydawało się, że Głowacki wróci jeszcze na ring, ale jak powiedział w rozmowie z TVP Sport, boks jest już przeszłością.
- jestem już pięściarskim emerytem, nie ma mowy. Poza tym, za chwilę minie rok od ostatniej walki więc nie będę miał prawa być w rankingu - obwieścił pięściarz. - Jestem teraz w KSW i na tym całkowicie się skupiam. Mam długi kontrakt i nie wyobrażam sobie, by w wieku 41 lat wrócić do ringu. Nie będzie już do czego wracać. Po co mam dostawać w łeb od młodych? Nie ma o czym gadać. Jestem już emerytowanym pięściarzem - dodał Głowacki.