Od godziny 22 w piątek w ciągu czterech godzin straż pożarna odebrała zgłoszenia o siedmiu palących się samochodach na terenie Radomia oraz w pobliskich w gminach Gózd i Kowala. To właśnie w tym ostatnim miejscu, w miejscowości Kosów, miało miejsce największe zdarzenie, gdzie spłonęły cztery auta, należące do Cieślaka i jego rodziny. - Mogę potwierdzić, że w nocy z piątku na sobotę ok. godz. 1 na terenie jednej z posesji w miejscowości Kosów spłonęły cztery auta osobowe - powiedziała nam sierżant sztabowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu Aleksandra Calik - Na chwilę obecną właściciel pojazdów nie złożył zawiadomienia. Policjanci nie wykluczają żadnej z hipotez, także takiej, że sprawy podpaleń łączą się. Za wcześnie jednak, by to potwierdzić - podsumowała. Straż pożarna nie wyklucza, że przyczyną pożaru mogło być umyślne podpalenie. Trwa dochodzenie.
Osoby z otoczenia pięściarza twierdzą, że mogła to być próba wymuszenia haraczu i niewykluczone, że za wszystkim stoi mafia. Brak zgody na współpracę "ukarano" podpaleniem aut.
Skontaktowaliśmy się z utalentowanym pięściarzem. - Ze mną wszystko jest w porządku, ale nie chciałbym komentować tej sprawy na łamach mediów - powiedział nam Cieślak, którego 31 maja w Pruszkowie czeka bardzo ważny pojedynek. Radomianin zmierzy się z olimpijczykiem z Aten, Nigeryjczykiem Olanrewaju Durodolą (39 l., 29-6, 27 k.o.). Czy pozaringowe problemy mogą zakłócić organizację pojedynku? - Z mojej strony nie ma żadnego problemu. Walka jest aktualna! - zapewnia Cieślak.