Tomasz Adamek

i

Autor: Stanisław Skrzyński

Tomasz Adamek: Góralską siłę mam we krwi WYWIAD

2012-05-01 14:58

Tomasz Adamek, który w sobotę 16 czerwca w Prudential Center w Newark stoczy walkę z Eddiem „Fast" Chambersem, opowiada o miłości do gór, przygotowaniach do walk na wielkich wysokościach i o tym, dlaczego nie został zawodowym narciarzem.

- Jak właściwie ważne są dla ciebie -jako górala - góry w codziennym życiu sportowca?

- Pochodzę z Beskidu Żywieckiego i widok tamtejszych pagórków jest przepiękny i nie da się go zapomnieć. Kiedy jednak chcę się nacieszyć spoglądaniem na większe szczyty, muszę pojechać do Zakopanego.  Nie ukrywam, że góralskie korzenie są dla mnie bardzo ważne. Góral musi być twardy i waleczny, nie wolno mu się poddawać. Mam w sobie góralską siłę

- Tęsknisz za swoimi, polskimi górami?

- Myślę, że każdy tęskni za miejscem, w którym się urodził. Tam jest mój dom i moja rodzina, ale praca sprawiła, że wylądowałem za oceanem. Uprawiam boks, bo to moje przeznaczenie. Jestem w tym najlepszy i robię wszystko, żeby nieustannie się doskonalić.

- Co sądzisz o treningach na dużych wysokościach?

- Jest to świetna sprawa, gdyż powyżej trzech tysięcy metrów powietrze jest rzadsze, widoki piękne, a człowiek doskonali swoją kondycję. Gdy zjeżdża się na dół od razu widać różnicę. W przeszłości zdarzało mi się trenować w Zakopanem. Nie ukrywam, że darzę polskie góry wielkim sentymentem. Powietrze jest czyste, a krajobrazy niepowtarzalne. Czar gór ujmuje zarówno latem, jak i zimą. A Jeśli chodzi o boks, to tak naprawdę jeździ się tam, gdzie są sparingpartnerzy, bo liczy się dobry rywal. To nie zależy więc tylko ode mnie. Ale gdyby tylko nadarzyła się okazja, na pewno bym skorzystał i trenował w górach.

- Póki co jeździsz rekreacyjnie na narty do Lake Placid...

- Tak, bo kocham jazdę na nartach, zacząłem na nich jeździć, kiedy miałem sześć-siedem lat. To wrosło we mnie jako górala i jak tylko mogę, to spędzam wakacje w górach, na przykład w Lake Placid. Trasy są tam świetne, a gdy jeździsz, pracują twoje nogi, co jest bardzo ważne w boksie. Zdarza mi się, że poruszam się po dwudziestokilometrowych trasach. Rekordowa trasa, którą pokonałem to było trzydzieści kilometrów.

- Skoro tak kochasz jazdę na nartach trzeba było zostać narciarzem jak Adam Małysz czy Justyna Kowalczyk?

- Uważam, że każdy ma jakiś talent dany od Boga. Chociaż w młodości uprawiałem narciarstwo, grałem w piłkę nożną i koszykówkę, to moim przeznaczeniem zawsze był boks. Mimo to wciąż zdarza mi się uprawiać inne dyscypliny. Poza piłką i narciarstwem bardzo też lubię grać w tenisa.

- Kibicowałeś Adamowi Małyszowi i Justynie Kowalczyk?

- Tak, wszyscy jesteśmy Polakami i powinniśmy się  wspierać, kibicując sobie wzajemnie. Z Adamem się znamy i telefonujemy do siebie, kiedy tylko nadarza się ku temu okazja. Justyny Kowalczyk jeszcze nie miałem okazji poznać, ale mam nadzieję, że to się stanie.

- W Polsce ostatnio dużo dyskutuje się na temat prywatyzacji Polskich Kolei Linowych. Czy uważasz, że ta prywatyzacja powinna dojść do skutku?

- Niezręcznie mi się w tej kwestii wypowiadać, bo od kilku lat mieszkam poza Polską i nie znam szczegółów tej sprawy. Z drugiej strony zawsze powtarzam, że trzeba się dogadać, ponieważ wówczas skorzystamy na tym wszyscy. To biznes, a bez porozumienia nie będzie pieniędzy i korzyści.

Najnowsze