- Kassi sprawił ci więcej kłopotów, niż myślałeś?
- Wiedzieliśmy, że jest niewygodny, zmienia pozycje i to pokazał w ringu. Był bardzo śliski, trudno było go trafić. Parę razy był zamroczony, ale nie na tyle, żeby skończyć przed czasem.
- W 2. rundzie doznałeś groźnej kontuzji oka...
- Sędzia powinien od razu dać mu ostrzeżenie, bo kilka razy uderzył mnie głową., aż w końcu po jednym ze zderzeń bardzo głęboko rozciął mi oko. Krew zalewała mi oko, nie widziałem nic przez dwie rundy.
- Miałeś chwile zwątpienia?
- Gdybym nie był mocny psychicznie to pewnie bym się poddał. Ciężko się walczy, widząc na jedno oko... Wiem, że dla kibiców mogło to wyglądać nieciekawie, ale najważniejsze, że nie skapitulowałem.
- Nie zabrakło więcej ciosów na górę?
- Nie mogłem go trafić w głowę, bo odchylał się na metr do tyłu więc kombinowałem, jak mogłem. Szukałem ciosów na dół, żeby go osłabić. Kassi miał 10 tygodni na przygotowania i widać, że mądrze spożytkował ten czas.
- Będziesz dalej walczył?
- Pewnie żona nie będzie chciała, bym dalej walczył. Możliwe, że jak zobaczy moje rozcięcie powie "przestań stary, siedź w domu, masz wszystko". Z drugiej strony, pewnie ten głód walki wróci...
- Liczysz jeszcze na szansę mistrzowską?
- Każdy ma marzenia, w grudniu skończę 41 lat i chciałbym na zakończenie kariery stoczyć jeszcze jedną dużą walkę. Powiem tak: jak dutki będą się zgadzały, to pokusa na kolejną walkę przyjdzie.