Super Express: - Ciężko było wytrzymać na emeryturze?
Tomasz Adamek: - Skoro inni mogą wrócić to mogę i ja. Mam czas, zdrowie dopisuje więc czemu nie spróbować?
- Złośliwi twierdzą, że wracasz dla kasy.
- Wszystkie sprawy biznesowe mam poukładane. Nie mam szczególnych zajęć w domu, jedyne co robię to zawożę i odbieram córki ze szkoły. Brakowało tych emocji i adrenaliny, dlatego wracam.
- Kończyłeś karierę już trzy razy.
- Boks to całe moje życie, robię to od 12 roku życia. Nie raz już powiedziałem, że kończę, ale potem mijał miesiąc, siedziałem w domu i brakowało mi tej adrenaliny i emocji. Porozmawiałem z żoną, dała mi paszport i powiedziała "jedź". Na wagę ciężką 40 lat to nie jest tak dużo, znam przypadki pięściarzy, którzy mieli 50 lat i zostawali mistrzami.
- Negocjacje z żoną były trudne?
- Długo rozmawialiśmy przy kolacji, w końcu powiedziała "rób co chcesz" i jestem. Negocjowałem też z córkami, które wolałyby, żeby tata siedział w domu. Ale tatuś chce jeszcze walczyć.
- Jakim rywalem będzie Haumono?
- Jest ambitny, naciera do przodu więc zapowiada się dobra walka. Ma na koncie dużo nokautów, ale też się odkrywa, co oznacza że będzie łatwiejszy do trafienia. Kibice nie lubią uciekających pięściarzy, a Salomon lubi się pobić więc liczę, że na koniec fani będą bili nam obu brawo.