O występ Jędrzejczyk obawiano się. Polka miała bowiem spore problemy, by w ogóle zmieścić się w limicie wagowym. Ostatecznie wniosła 115 funtów, przy 114,5 rywalki. Jessica Andrade, do tej pory niepokonana w swojej karierze, wydawała się spokojna, wręcz wyluzowana. Do czasu. Gdy Polka wręczyła jej, narysowany na papierze, pas mistrzowski, mało brakowało, a starcie obu wojowniczek zobaczylibyśmy dzień wcześniej, niż zaplanowali to organizatorzy.
Do tego nas już nasza mistrzyni przyzwyczaiła. Gdy walczyć miała z Karoliną Kowalkiewicz, rywalka regularnie słyszała wyzwiska. Wcześniej przeciwnicy słyszeli głównie o swoich nadchodzących nokautach. Ale takie jest prawo mistrzyni. A skoro strategia działa, a Jędrzejczyk już po raz piąty bronić będzie pasa mistrzowskiego UFC, to po co ją zmieniać?
Joanna Jedrzejczyk gives Jessica Andrade a fake belt at #UFC211 weigh-ins pic.twitter.com/cI2nU2VfBz
— Mike Dyce (@mikedyce) 12 maja 2017