"Super Express": - Podgrzałaś emocje, publikując zdjęcie, na którym jesz.... makaron penne, które zrobiło furorę wśród fanów MMA. Jessicę Penne też zjesz w oktagonie?
Joanna Jędrzejczyk: - Szwagier szykował obiad do pracy, zobaczyłam, że robi taki makaron i spontanicznie przyszedł mi do głowy taki pomysł (śmiech). To dodatkowa otoczka walki, ale w ramach fair play. A w oktagonie tej Penne tak łatwo nie zjem, bo to doświadczona zawodniczka i była mistrzyni kobiecej federacji Invicta.
JOANNA JĘDRZEJCZYK DLA SE: BĘDĘ JESZCZE WIĘKSZĄ WARIATKĄ
- Amerykanka odpisała ci, że w klatce będziesz jadła jedynie jej pięści.
- Ale chyba zapomniała, że to ja mam najszybsze i najsilniejsze ręce w damskim UFC.
- Ostatnie godziny przed walką poświęcasz na relaks i regenerację. Masz coś, co cię odpręża?
- Po prostu odpoczywam. Pilnuję tego, by regularnie jeść. To czas na wyciszenie i modlitwę, bo jestem osobą wierzącą. Na walki wożę różaniec, który dostałam od mamy.
- Plan taktyczny już masz?
- Staram się wszystko poukładać, myśleć o błędach, których nie mogę popełnić. Chociaż na walkę można mieć pięć planów, a nie wypali żaden. Ostrzegałam Jessicę, że mam nowe asy w rękawie.
- Po poprzedniej walce, gdy dostałaś bonus za występ wieczoru, kupiłaś rower. Teraz też sprawisz sobie jakiś prezent - nowe sportowe buty do kolekcji?
- Będę miała specjalne buty marki Reebok na ważeniu - z moim nazwiskiem i polską flagą, więc radzę, oglądajcie uważnie (śmiech). Po walce kupię sobie jeszcze inne, mam już upatrzony model. Ale największą nagrodą będzie wyjazd do ciepłych krajów z moim chłopakiem. W ciągu ostatnich 11 miesięcy, czyli odkąd jestem w UFC, stoczyłam cztery walki (licząc z sobotnią - red.). To był bardzo intensywny okres. Nie miałam czasu na porządny odpoczynek, więc teraz taki mi się należy.