- Wiem, przed jaką szansą stoję i mam zamiar ją wykorzystać - mówił przed walką z Powietkinem polski pretendent. O ile w pierwszej rundzie Polak prezentował się nieźle - wyglądał na rozluźnionego i kilka razy trafił rywala lewą ręką, tak potem było już tylko gorzej. W drugim starciu Wawrzyk po raz pierwszy wylądował na deskach. Rosjanin umiejętnie uniknął ciosu Polaka i trafił go piekielnie mocnym prawym sierpem. Pięściarz z Krakowa przetrwał tę rundę, chociaż niecałą minutę przed końcem Powietkin zasypał go gradem ciosów.
Wszystko o boksie na gwizdek24.pl
W trzeciej rundzie Wawrzyk był tak samo stateczny, jak w dwóch poprzednich - nie bił seriami i używał wyłącznie lewej ręki, myśląc raczej o przetrwaniu, a nie o wygranej. Powietkin za to coraz bardziej się rozkręcał, czując, że koniec starcia jest bliski. Rosjanin najpierw trafił cofającego się Polaka lewym sierpowym, a Wawrzyk padł na deski jak długi. Miał rozbity nos, krwawił, ale wstał. Niedługo później - w spięciu - Wawrzyk znów zainkasował jednak prawy sierpowy i ponownie wylądował na ringu. Sędzia nie miał więc innego wyjścia, jak ogłosić wygraną Rosjanina i uchronić Polaka przed ciężkim nokautem.
- Teraz czas na Władimira Kliczkę - powiedział po walce Powietkin, który po raz czwarty obronił pas WBA World. Dla Wawrzyka była to pierwsza w karierze porażka.