"Super Express": - To prawda, że już przenieśliście tę walkę z Moskwy do... Bydgoszczy?
- Tak. Dwa tygodnie temu promotorzy z DRS Promotion nagle poprosili, bym przyjechał do Hamburgu, gdyż mają kłopoty. Okazało się, że wycofał się jeden z głównych sponsorów, i zaproponowali, żebyśmy zorganizowali tę walkę... w Polsce! Przez cztety dni negocjowaliśmy wszystkie szczegóły po niemiecku, rosyjsku i angielsku, w oparach dymu papierosów, kontaktowaliśmy się z naszym amerykańskim prawnikiem Leonem Margulesem. W końcu podpisaliśmy kontrakt, aby walka obyła się 22 czerwca w Polsce.
- Ale walka ma być jednak w Moskwie. Co się stało?
- Kiedy wróciłem do Polski, byłem 30 kilometrów od Gliwic, zadzwonili z DRS, błagali, aby dać im czas do poniedziałku 3 czerwca, ponieważ finalizują umowę z nowym sponsorem i chcą tę walkę zrobić jednak w Moskwie, 21 czerwca. Serce biło mi chyba wtedy 200 razy na minutę. Nie będę też cytował przekleństw, które rzucał Margules. Ale zaryzykowaliśmy, zagraliśmy w rosyjską ruletkę, podpisaliśmy nowe umowy i ustaliliśmy, że 4 czerwca u amerykańskiego prawnika muszą znaleźć się gwarancje bankowe oraz raport z działań organizacyjnych (rezerwacje hoteli, hali, biletów samolotowych...). I stał się cud. 4 czerwca telefon z kancelarii Margulesa z informacją, że Rosjanie spełnili wszystkie warunki gali w Moskwie.
- Serce jednak wytrzymało...
- Ale niewiele brakowało do zawału.