Rzeczywiście było nietypowo. Hummer o mocy ponad 500 KM i 6-litrowym silniku jest tak wysoki (około 3 metrów), że panna młoda musiała do niego wchodzić po drabinie! Jakby tego było mało, spalający 40 litrów na 100 kilometrów samochód jest oklejony reklamą... prezerwatyw!
Przeczytaj koniecznie: Rafał Jackiewicz: Najpierw ślub, potem tytuł
Ale takie szaleństwo pasuje do Jackiewicza, który oświadczył się Marcie w ringu, po wywalczeniu mistrzostwa Europy. Potem dwa razy przekładał termin ślubu ze względu na zaplanowane walki. Obiecał też narzeczonej, że zostanie żoną mistrza świata. Nie udało się, przegrał zacięty pojedynek o tytuł z Dejanem Zaveckiem.
- Jak coś obiecuję, to dotrzymuję słowa. Z tytułem się nie udało, ale przecież jeszcze nie poszedłem do piachu, jeszcze boksuję i wyrwę ten tytuł - zapewnia Jackiewicz, który nie zabierze na razie żony w podróż poślubną.
- Po pierwsze, Mrówka prowadzi przedszkole i nie może zostawić dzieciaków, po drugie, nasze dzieci chodzą do szkoły i przedszkola. A ja już za miesiąc chcę stoczyć kolejną walkę, która mnie przybliży do pojedynku o mistrzostwo świata - wylicza Jackiewicz, nazywany przez przyjaciół Mistrzunio.
Ale może się dorobić nowego przydomka "Apacz". Podczas pierwszego tańca na weselu wystąpił bowiem w indiańskim pióropuszu, wzbudzając aplauz gości.
Patrz też: Rafał Jackiewicz: Podróży poślubnej nie będzie