W środę wieczorem w Muzeum Polskim w Chicago zorganizowano imieniny Tadeusza Kościuszki. Honorowymi gośćmi byli Gołotowie. Tym razem Andrzej miał urlop od rozdawania autografów. Nie chciał też rozmawiać o boksie. - To jest wieczór mojej żony, jestem tu dla niej - powtarzał.
Mariola była bohaterką imprezy. Żona Gołoty wspiera muzeum finansowo i z tego powodu została uhonorowana laurowym wieńcem. Andrzej był dumny z żony niczym paw. Choć widać było, że wciąż bardzo przeżywa porażkę z Adamkiem, czasem uśmiechał się, wodząc przepełnionym miłością wzrokiem za Mariolą. A kiedy po uroczystej akademii przyszedł czas na poczęstunek, bokser dosłownie jadł żonie z ręki. Niczym mały chłopiec dał się jej nakarmić.
- Mąż nie potrafi mi niczego odmówić. Wiem, że jeśli powiedziałabym, że chcę na wakacje polecieć na Księżyc, zgodziłby się natychmiast. Powiedziałby tylko, że musimy poczekać na jakąś zniżkę - żartowała Mariola.