- Szum wokół Ciebie trochę minął?
Jakub Straszewski: - Tak. Miałem po mistrzostwach maturę do napisania. Już napisałem i powoli wracam do treningów.
- Jak Ci poszło na maturze?
JS: - Bardzo dobrze. Ale matura była ułatwiona, nie było w tym roku ustnych egzaminów.
- I co dalej? Pójdziesz na studia?
JS:- Tak, czekam na wyniki matur i potem pójść na studia. Konkretnych jeszcze nie wybrałem, różne pomysły mi po głowie chodzą?
- Jakie?
JS:- Chciałbym zostać przy boksie, może połączyć ze studiami na AWF. Może w Szczecinie.
- Podobno pojawili się sponsorzy, którzy chcą Ci pomóc w karierze. Jutro masz chyba jechać na sesję fotograficzną do jednego z nich.
JS:- Zgadza się, to jest sesja u Pana Drozda z Torunia, który ma firmę dentystyczną „Metamorfoza Uśmiechu”.
- Wybrali Ciebie ze względu na uśmiech czy ze względu na uzębienie?
JS:- Pan Drozd już długo wspiera moją karierę…
- Wzruszyłeś kibiców serdecznym wyznaniem miłości do mamy. Chyba mama jest dumna z Ciebie?
JS:- Tak, zżyty jestem z rodzicami, to było takie szczere to wyznanie.
- Prawili Ci komplementy: Andrzej Gołota, Darek Michalczewski, prezes PZPN Zbigniew Boniek… Zaprosił Cię może na mecz kadry?
JS:- Nie, niestety nie. Ale nie ukrywam, że bardzo chciałbym się pojawić na takim meczu w roli kibica.
- Wracasz jeszcze wspomnieniami do tej finałowej walki na mistrzostwach świata z Kubańczykiem Lobainą…
JS:- Wszystkie swoje walki z tych mistrzostw obejrzałem już po minimum 10 razy. Ale najbardziej lubię wracać do tego finału, bo jest z czego wyciągać wnioski, analizować.
- I jakie są wnioski?
JS:- Podstawowym błędem było nie zrealizowanie taktyki trenera Kochanowskiego. Taktyka była taka, żeby nie wdać się w bójkę. Ale gdy po pierwszej rundzie dowiedziałem się że prowadzę, wygrywam, dopadły mnie emocje i chciałem się z nim pobić. No i zapłaciłem ciosami na dół, potem na górę i wyszły z tego dwa liczenia.
- Cel pozostaje ten sam, medal na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu?
JS:- Tak, zgadza się.
- A jacyś menedżerowie z boksu zawodowego nie odzywali się?
JS:- Było wiele wiadomości. Ale o zawodowstwie na razie nie myślę.
- Twój tata Daniel też boksował w mistrzostwach świata juniorów w 1994 roku w Istambule. Tam przegrał pierwszy pojedynek z Ukraińcem Jackowem 1-22. Boksował w wadze koguciej, Ty w ciężkiej. Boks masz więc chyba w genach, ale skąd taka różnica wagi?
JS:- Także i dziadek boksował. A tata przeszedł od najlżejszej wagi do 81 kilo.
- Tata Cię też wspiera jako trener, tarczujecie może?
JS:- Nie tarczujemy, ale widzę go w roli trenera.
- Zdałeś maturę, to może teraz 10 krótkich maturalnych pytań.
JS:- Ojej, może być ciężko.
- Inteligentny chłopak jesteś, łatwo dasz radę.
- Twoje największe marzenia?
JS:- Sportowe czy poza sportowe?
- Jedno i drugie
JS:- Sportowe to olimpijskie złoto w Paryżu. A prywatnie, założyć rodzinę, wieść spokojne życie.
- Twoja największa wada, z którą walczysz?
JS:- Łakomstwo.
- Największa zaleta?
JS:- W ringu to praca nóg,. Poza ringiem szczerość, chociaż to nie zawsze jest zaleta.
- Hobby?
JS:- Muzyka.
- Bokserski idol?
JS:- Usyk.
- Jak spędzasz najchętniej wolny czas?
JS:- Z rodziną i przyjaciółmi.
- Co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu?
JS:- Rodzina.
- Zdarza Ci się kłamać?
JS:- Nie.
- Życzę Ci powodzenia. Mam nadzieję, że kiedyś skomentuję jakąś Twoją walkę o tytuł
Rozmawiał Andrzej Kostyra
Cała rozmowa na Kostrya SE