Mateusz Gamrot od dłuższego czasu udowadnia, że w MMA nie boi się żadnych wyzwań. W niedzielę nad ranem czasu polskiego miał twardy orzech do zgryzienia, ponieważ Jeremy Stephens postawił na szali prawdopodobnie swoją przyszłość w UFC. Przystępował do tej walki po pięciu pojedynkach bez wygranej. Jasne zatem stało się, że jeżeli dozna kolejnej porażki, to jego dalsze losy w najbardziej prestiżowej organizacji MMA na świecie staną pod ogromnym znakiem zapytania.
Nawet i taka motywacja rywala nie przeszkodziła jednak "Gamerowi" w efektownym zwycięstwie. Polak potrzebował na to wszystko raptem 65 sekund. Złapał rękę swojego rywala na tyle mocno, że następnie ją wykręcił i zmusił przeciwnika do poddania w wyniku kimury. Nie może dziwić, że po tak spektakularnym triumfie Gamrot oszalał z radości. I od razu postanowił złożyć deklarację. - Za rok lub dwa chcę być mistrzem. Jestem przyszłością! - wykrzyczał Gamrot.
Zobacz też: KSW 62 WYNIKI: Kołecki ZMIAŻDZYŁ Szostaka! Wielkie emocje i sceny, które przejdą do historii!
I dodał: - W kolejnej walce dajcie mi kogoś z czołowej piętnastki.
Nie ma wątpliwości, że świat UFC stoi aktualnie przez Mateuszem Gamrotem otworem. "Gamer" pokazał się z kapitalnej strony i teraz może świętować zwycięstwo, ale także i z wielkim zaciekawieniem oczekiwać na kolejne informacje odnośnie swojej przyszłości. A ta jawi się wyjątkowo ciekawie. Kto wie, jakie wyzwania staną przed Polakiem w najbliższych miesiącach.