Ostatnie miesiące były prawdopodobnie najtrudniejszymi w karierze reprezentantki Polski. Kowalkiewicz w lutym skrzyżowała rękawice z Xiaonan Yan. Chinka okazała się lepsza, ale co najgorsze, po jednym z jej ciosów Polka doznała bardzo poważnej kontuzji. Po walce okazało się, że uderzenie nie wytrzymała kość oczodołu, która pękła. Kowalkiewicz mogła stracić nawet wzrok.
Dzięki świetnej pracy lekarzy skończyło się jednak tylko na strachu. Powrót do treningów musiał być jednak dokładnie przemyślany, bo każdy najmniejszy błąd mógł być opłakany w skutkach. Polka do ćwiczeń wróciła w maju i systematycznie zwiększa intensywność zajęć. - Mogę już pracować na wysokim tętnie, robię bardzo dużo tarcz, cardio, ćwiczeń na worku. Mniej pracy z partnerem, żeby nie daj Boże ktoś mnie przypadkiem uderzył, czy wsadził palec w oko - powiedziała Kowalkiewicz w rozmowie z Polsatem Sport.
Istotną informacją jest jednak również to, że 34-latka z Łodzi nadal ma szansę na przerwanie fatalnej passy czterech porażek z rzędu w UFC. Amerykańska federacja nie zrezygnowała z usług Kowalkiewicz, która już teraz planuje powrót do klatki. - Wydaję mi się, że będzie to pierwsza połowa 2021 roku - wyjawiła reprezentantka Polski.