Amadeusz "Ferrari" Roślik zakończy karierę we freak-fightach? Popularny influencer i zawodnik federacji mieszanych sztuk walki dla gwiazd i celebrytów powiedział po przegranej w turnieju FAME 20, że ma wielki żal do wydarzeń z gali i jest zmuszony, aby skończyć z występami. Padły wyjątkowo mocne słowa.
"Ferrari" ma wielki żal po turnieju FAME. To już koniec jego kariery?
Jak powiedział "Ferrari" w rozmowie z portalem "mma.pl", nie został on odpowiednio dobrze potraktowany przez sędziego w trakcie swojej walki z "Wiewiórem". Influencer miał zgłaszać kontuzję, a sędzia lekceważyć jego słowa.
-- Zgłaszam to sędziemu i ten: "Walcz ze skurczem". Ludzie mówią: "Ej, Amadeusz, ty jesteś pupilkiem federacji". Czy Conora McGregora wpuściliby do klatki, gdyby powiedział, że ma skurcz? Wystarczyło wziąć medyka, 15 minut, rozmasować. Komentatorzy widzieli, że coś jest nie tak. Czuję niesmak, że został w takim dziwnym stanie wypuszczony. Wystarczyło dać 15-20 minut. Rzucili mnie na pożarcie - mówi Ferrari.
"Ferrari" nie ukrywa, że jest bardzo zawiedziony i najpewniej będzie zmuszony do tego, aby skończyć swoją karierę w oktagonie, chociaż nie wyklucza swojego powrotu w przyszłości.
- Na ten moment kończę z freak fightami. Nie chcę mówić, że nigdy nie wrócę, ale póki co podziękuję. Postawiłem swoje nazwisko na szali i oni [Fame] uznali, że ich nie obchodzi to, że walczę ze skurczem. To znaczy, że nie jestem tu szanowany. Dostałem kosę pod żebro - mówi influencer.