Podczas minionej gali KSW gwiazdy federacji zadbały o wielkie emocje i wywiązały się ze swojego zadania koncertowo. Walka Tomasza Romanowskiego z Radosławem Paczuskim skradła serca licznej grupy fanów sportów walki, a w pojedynkach m.in. Michała Materli oraz Borysa Mańkowskiego również nie wiało nudą. Szerokim echem odbiła się walka przede wszystkim drugiego z gwiazdorów KSW, bowiem został on znokautowany przez Valeriu Mirceę pod koniec pierwszej rundy. Najpierw zawodnik z Mołdawii trafił "Diabła Tasmańskiego" kolanem w brodę, by później dobić dwoma ciosami. Nieudany powrót do oktagonu to jednak nie ostatnia zła wiadomość dla Mańkowskiego.
Borys Mańkowski będzie musiał się z tym pogodzić. Klamka zapadła
Podobnie, jak podczas ubiegłych gal spod szyldu federacji KSW, również i po KSW 78 organizacja przyznała bonusy - za nokaut wieczoru, poddanie oraz walkę wieczoru. Ostatnia nagroda przypadła Romanowskiemu oraz Paczuskiemu. Poddanie wieczoru wywalczył z kolei Roman Szymański za dźwignię na staw łokciowy, a nokaut wieczoru powędrował w ręce rywala Borysa Mańkowskiego.
Kolejny cios dla Borysa Mańkowskiego! Nie będzie łatwo tego przełknąć, to już postanowione
Dla Valeriu Mircei była to trzecia walka w federacji KSW. Wcześniej mierzył się on z Romanem Szymańskim i musiał uznać jego wyższość podczas KSW 71. W listopadzie ubiegłego roku wygrał on z Gracjanem Sadzińskim, a teraz dołożył zwycięstwo z 33-letnim Mańkowskim i to w fenomenalnym stylu. Dla "Diabła Tasmańskiego" była to z kolei trzecia porażka z rzędu po przegranych z Ziółkowskim i Torresem.