Sobotnia gala FEN 33 od samego początku dostarczyła kibicom sportów walki wielu emocji. Już podczas pierwszych walk, które odbywały się na zasadach semi-pro nie zabrakło potężnych ciosów i świetnych pojedynków. Nie zmieniło się to podczas starć znajdujących się w karcie głównej. Już pierwsza taka walka, w której spotkali się Mansur Abdurzakow i Andriej Chochłow zakończyła się spektakularnym nokautem. Chochłow złapał nogę swojego oponenta i powalił po prawym prostym, gasząc mu przy tym światło. Sędzia nie miał innego wyjścia, jak tylko przerwać walkę. To jednak nie była jedyna walka, która skończyła się w pierwszej rundzie.
CZYTAJ TAKŻE: POTĘŻNY nokaut na gali FEN 33! Abdurzakow ZDEMOLOWANY jednym ciosem, padł jak rażony piorunem [WIDEO]
Kolejnym takim starcie okazał się długo wyczekiwany pojedynek Rafała Kijańczuka i Marcina Filipczaka. W tym przypadku sędzia także przerwał to starcie w pierwszej rundzie, jednak nie obyło się bez kontrowersji. Arbiter uznał, że "Kijana" odpłynął po tym, jak Filipczak zapiął mu gilotynę, ale nic takiego nie miało miejsca. To sprawiło, że rozwścieczony Kijańczuk od razu doskoczył do sędziego tłumacząc, że czuje się poszkodowany. Sędzia z kolei tłumaczył mu, że ten nie reagował na jego polecenia, przez co musiał zakończyć pojedynek. - Czuję się oszukany i okradziony. Ja zawsze staram się walczyć tak, żeby nie dawać sędziom pola do popisu, chodzi o przerywanie walk. Chciałem czekać, aż on się zmęczy tą gilotyną. Opuściłem rękę, bo nie chciałem się męczyć… - mówił po walce "Kijana".