To był tragiczny wieczór we Wrocławiu. Gala Punchdown 5 zakończyła się fatalnie dla Artura "Walusia" Walczaka, który po nokaucie walczył o życie w szpitalu. Niestety, przegrał walkę. Wciąż nie wszystkie okoliczności całej sytuacji są znane. Jak poinformował Kuba "Ptyś" Henke, jeden z organizatorów gali śledztwo cały czas trwa w tej sprawie. W obszernym wpisie na Facebooku przekazał, że organizacja od samego początku współpracowała z odpowiednimi służbami.
- Jak wiecie takie rzeczy trwają dłuższy czas, ale mam nadzieję, że sprawa zostanie w niedalekiej przyszłości rozwiązana i to właśnie od organów ścigania dowiecie się, jak to było z nieprawdziwymi informacjami o braku karetki czy rzekomym czekaniem 30 minut na karetkę. Szzerze, sam nadal nie wiem, skąd Bonus BGC wziął te informacje i dlaczego wymyślił akurat 30 minut, ale dobra - to zostawmy policji - pisze w swoim poście "Ptyś".
Zobacz także: PunchDown wraca w nowej odsłonie! Zaskakująca współpraca ze Schwarzeneggerem i Loganem Paulem
Ptyś odpowiada na oskarżenia Bonusa BGC
Jeden z szefów "PunchDown", które najbliższą galę w USA zorganizuje pod nowym szyldem - Slap Fighting Championship - był zaskoczony zachowaniem "Bonusa BGC". - Nadszedł PunchDown 5 i wydarzyła się ogromna tragedia... W nocy Waluś trafia do szpitala i jest operowany. Z samego rana razem z jedną osobą z ekipy PunchDown pojechałem do szpitala, udałem się na SOR i chciałem dowiedzieć się o stan zdrowia Artura. Błagałem Panią, która była w rejestracji, żeby powiedziała mi cokolwiek. Jedyne, co usłyszałem od niej to "jest bardzo źle" (...) Przypomniałem sobie, że Dawid "Zaleś" zna partnerkę Artura, która była z nim nie tylko na gali, ale także przy całej akcji ratunkowej - powiedział wprost.
Według relacji Henkego "Bonus BGC" miał odebrać partnerkę "Walusia" z Wrocławia. - Po 30 minutach od wejścia do domu zadzwoniła do mnie zapłakana partnerka Artura i błagała mnie o pomoc, usłyszałem wtedy od niej "Pomóżcie mi, zabierzcie mnie do domu, chce stąd wrócić". Gdy to usłyszałem, byłem w szoku, ale chciałem zachować przy niej spokój, więc zapytałem, gdzie jest, a ona na to "Jestem nadal we Wrocławiu, czekałam na Bonusa od 6 godzin, a on nagle przestał nagle odbierać telefon i odpisywać na SMS-y, miał mi pomóc wrócić do domu" - opowiada "Ptyś".
- Media uwierzyły m.in. w to, że Bonus mimo że nie jest rodziną ma informacje od lekarza, że mimo, iż nie było na gali, nie był nawet we Wrocławiu w czasie gali, ale wie dokładnie, kiedy zjawiła się karetka itd. Bonus, tak bardzo walczyłeś, żeby mnie zniszczyć? Gratulacje, nareszcie jakaś walka, którą wygrałeś, udało Ci się. Artur był moim dobrym kolegą, którego lubiłem i szanowałem - dodał.
Cały post Kuby "Ptysia" Henkego można przeczytać poniżej.