Wszyscy fani walk celebrytów żyją w ostatnich dniach sprawą napaści na jednego z zawodników organizacji FAME MMA, Amadeusza Ferrariego. Popularny zawodnik miał zostać napadnięty we własnym domu. Amadeusz Ferrari miał zostać zaatakowany maczetami. Wstrząsająca relacja pojawiła się na jego kanale na YouTube. Zawodnik twierdzi, że bronił się przed napastnikami, a jeden z nich miał zostać nawet poważnie ranny. Gwiazda FAME MMA przeszła już operację. Ferrari ma poważne ślady, ale najwyraźniej wszystko będzie z nim dobrze.
NIE PRZEGAP! Amadeusz Ferrari zaatakowany maczetą?! Policja ujawnia szczegóły napaści na gwiazdę FAME MMA, ważne słowa
Okniński o ataku na Ferrariego: Nie dzwonił do mnie
Trener Mirosław Okniński to osoba, która wyprowadziła Amadeusza Ferrariego na prostą. Nic dziwnego, że gwiazdor wielokrotnie w ciepłych słowach wypowiadał się na jego temat. Wszystko wskazuje na to, że na temat tej sytuacji się z nim nie dzielił. Ferrari miał nie zadzwonić do Oknińskiego, choć kontaktował się z wieloma innymi osobami. Trener opowiedział o tym w rozmowie z youtube'owym kanałem "MMA Bądź na Bieżąco".
- Amadeusz Ferrari dzwonił do wszystkich, tylko nie do mnie. Dzwonił do FAME, dzwonił do menedżera Rybicy, dzwonił do Roberta Roszkiewicza, a do mnie nie dzwonił. Dlaczego? Pewnie bał się, że go opi****ę, że "co znowu wyprawia za głupoty". Na pewno jeśli do czegokolwiek doszło, to też za sprawą jego działań. Nie wiem, o co tam chodzi, czy jest winny czy niewinny. Nie powinno dochodzić do takich rzeczy, ale nie wiem, co się stało. Wiem tyle, co wiecie z mediów. Jeśli mogę coś powiedzieć, zajmuję się tylko sportem i treningami, walką w klatce - mówił trener Okniński.
Zobacz, jak wyglądał Amadeusz Ferrari po ataku. Te zdjęcia są tylko dla osób o mocnych nerwach!
Policja potwierdza atak na Amadeusza Ferrariego
"Potwierdzam, było takie zgłoszenie. Dostaliśmy zgłoszenie o zranionym mężczyźnie, policjanci przyjechali na miejsce. Mężczyzna został skierowany do szpitala. Jednak zraniony nie chciał wskazać osób oraz okoliczności, w których został zraniony. Został pouczony, że ma możliwość złożenia oficjalnego zawiadomienia do policji, jednak na obecną chwilę takie zgłoszenie do nas nie wpłynęło" - powiedziała dla "Super Expressu" kom. Marta Sulowska z Komendy Stołecznej Policji. "Miało to miejsce na Woli" - dodała.