W walce wieczoru Dustin Poirier zmierzy się z Justinem Gaethje, a stawką tego starcia będzie tytuł "największego skurczybyka" UFC. Polskich kibiców najbardziej interesuje jednak co-main event, w którym Błachowicz rywalizować będzie z Pereirą. Wygrany tej batalii w kolejnym pojedynku stanie przed szansą wywalczenia pasa mistrza UFC w wadze półciężkiej. Pasa, który już przecież w przeszłości należał do Błachowicza.
Błachowicz o walce z Pereirą na UFC 291
Polak sięgnął po niego we wrześniu 2020 roku, pokonując w efektownym stylu Dominicka Reyesa. Potem obronił go w walce z Israelem Adesanyą, ale w kolejnym pojedynku musiał uznać wyższość Glovera Teixeiry. W swoim ostatnim występie w UFC mógł odzyskać tytuł, ale batalia z Magomiedem Ankalajewem zakończyła się remisem. Niewykluczone, że za kilka miesięcy ponownie stanie do boju o pas, ale warunek jest jeden - w nocy z soboty na niedzielę naszego czasu musi pokonać Pereirę w Salt Lake City.
- Na papierze mamy go rozpisanego. Często się otwiera i zostawia miejsce, by go znokautować lub obalić. Czuję się dobrze przygotowany, przerobiliśmy mnóstwo scenariuszy na ten pojedynek i głęboko wierzę w to, że znajdziemy sposób, by pokonać go przed czasem - powiedział nam Błachowicz kilka dni temu.
Błachowicz kontra Pereira o miano oficjalnego pretendenta do walki o pas mistrza UFC
Dla Brazylijczyka będzie to debiut w wadze półciężkiej i choć w parterze powinien raczej mocno ustępować Polakowi, to w stójce może być bardzo niebezpieczny. Pereira to w końcu były znakomity kickbokser z dużymi sukcesami.
- Walka zaczyna się w stójce i ja chcę się sprawdzić z takim zawodnikiem jak Pereira właśnie w stójce. To dla mnie wyzwanie. A jak mnie trafi i nie daj Boże zakręci się w głowie, to wiadomo, że będę chciał go obalić. Wtedy też będę szukał brudnych zapasów itd. Sam jestem ciekaw jak ta walka się potoczy, ale moja wizualizacja jest taka, że w drugiej rundzie poddam go lub znokautuję - dodał Błachowicz.