Podczas ostatniej gali FAME 22 na PGE Narodowym nie zabrakło emocjonujących pojedynków oraz turnieju w klatce rzymskiej, w którym zwycięski "Taazy" zgarnął okrągły milion złotych po pokonaniu w finale Piotra Tyburskiego. W rywalizacji o ogromne pieniądze miał znajdować się również Piotr Szeliga, jednak ten w dzień gali na warszawskim obiekcie postanowił się wycofać, a jego miejsce wskoczył "The Karpi". Wszystko bowiem za sprawą słów Michała Barona, który niepochlebnie wypowiadał się o partnerce Szeligi, a jego słowa zostały pokazane w specjalnym materiale, który na dzień przed galą opublikował Sylwester Wardęga. Tuż po gali FAME 22, Szeliga postanowił odpowiedzieć na kilka pytań, które nurtują jego fanów i już pierwsze z nich na Q&A dotyczyło tego, jak na jego wycofanie się z gali zareagowali włodarze freak fightowej organizacji. W odpowiedzi Szeliga nazwał ich rasowymi dżentelmenami, wymieniając nazwiska Rafała Pasternaka oraz Krzysztofa Rozpary.
- Powiem Wam tak... Zarząd FAME dzwonił do mnie, dużo rozmawialiśmy i naprawdę wobec mnie, mojej osoby, mojej partnerki i tej całej sytuacji zachowali się jak prawdziwi, rasowi dżentelmeni. Naprawdę! Jeśli wszystko będzie tak, jak powiedzieli i w ogóle, to naprawdę chapeau bas za to podejście do tej sytuacji, ale wydaje mi się, że oni popatrzyli na to tak stricte po ludzku na to wszystko. - wyznał Szeliga ujawniając kulisy tego, co działo się po jego wycofaniu się z gali na PGE Narodowym.
- Nie pod względem biznesowym, tylko po prostu po ludzku, jakby oni znaleźli się w tej sytuacji i jakby się czuli i w ogóle, co by się działo i co by myśleli. Więc no naprawdę Rafał Pasternak, Krzysiu Rozpara i cała reszta, piąteczka dla Was. - dodał wymieniając nazwiska dwóch z czterech członków zarządu FAME.
"Szeli" w kolejnej relacji, która pojawiła się na jego Instagram Stories nie ukrywał, że walka na PGE Narodowym była jego marzeniem, a do samego turnieju schudł nawet 10 kilogramów, jednak musiał podjąć "męską decyzję", co dla niego sprowadzało się przede wszystkim za tym, aby stanąć w obronie swojej rodziny. Co więcej, przez kolejne sześć miesięcy Szeliga nie ma zamiaru występować w kolejnych walkach i chce doprowadzić swój organizm do jak najlepszej sprawności