"Super Express": - Na początek niech mi trener powie skąd pseudonim "Kostka", bo nawet tak się nazywa trenera konto na Instagramie?
Tomasz Miękina: - Dziadek mnie tak nazwał. Byłem mały, chudy, kościsty, zaczął na mnie mówić "Kostka", przyjęło się i tak zostało do dziś.
- Codziennie z rana Artur pił tajemnicze mikstury. Co w nich było?
- Najważniejsze jest to, co dostarczymy organizmowi z rana na czczo. Ja stosuję takie metody od kilku lat i naprawdę przynosi to efekt. Nie jestem zwolennikiem suplementacji z aptek, wolę naturalne składniki. Przez sześć tygodni Artur przechodził kurację na drożdżach - w tych miksturach był też np. miód, imbir, jakiś napój - kokosowy lub migdałowy, kurkuma, pieprz cayenne i chlorella.
- Czyli forma Artura rosła jak na drożdżach?
- Można tak powiedzieć. Nie mieliśmy za dużo czasu, ale wykonaliśmy kawał dobrej roboty i przyniosło to efekt. Pierwszy miesiąc Artur robił tylko moje treningi, a od maja plan rozpisywał doktor Chycki, a ja te zajęcia przeprowadzałem. Raz w tygodniu mieliśmy taką godzinną wspólną konferencję, na której wszystko omawialiśmy.
Radczenko o walce ze Szpilką na KSW. Wtedy "zmiótłby go jak huragan"? Szczere słowa po porażce
- Mieszkał trener przez kilka ostatnich tygodni w domu Artura. Jak wyglądała wasza współpraca?
- Bardzo dobrze. Ja też trenuję, więc jak jednemu z nas się nie chciało, ktoś nie miał siły i ochoty na kolejny trening itd., to drugi go mobilizował i plan zawsze został wykonany. Zasuwaliśmy jak szaleni, ale innej drogi nie ma.
- Przez ten czas trener zdążył dobrze poznać Artura. Jakim jest człowiekiem na co dzień?
- To jest bardzo dobry człowiek o bardzo dobrym sercu. Dziwię się tym wszystkim ludziom, którzy piszą w internecie różne niemiłe komentarze na jego temat. Niech ktoś przejdzie 1/10 tego co on, niech dojdzie do tego co on i dopiero niech się wypowiada.
- Widziałem, że trener zaprzyjaźnił się też mocno z psami Artura, Cycem i Pumbą.
- Zdecydowanie, to są teraz moi dobrzy kumple. Mówiłem już Arturowi i Kamili, że jak wyjadę, to będę za nimi bardzo tęsknił. Na pewno nie raz wpadnę w odwiedziny.
Artur Szpilka po triumfie w debiucie na KSW 71: Odgoniłem demony! Teraz wakacje | KOLOSEUM