Rywala Polaka spod oktagonu dzielnie wspierał... Adam Kownacki wraz z bratem Łukaszem. Polski pięściarz zna się z Villante z sali treningowej, a ponadto prowadzi ich ten sam trener Keith Trimble. Doping "Babyface'a" jednak na niewiele się zdał – Villante nie miał zupełnie nic do powiedzenia w starciu z Oleksiejczukiem.
Polski wojownik od początku kontrolował wydarzenia w oktagonie, choć raz dał się zaskoczyć potężnym ciosem z prawej ręki. To jednak nie zraziło Oleksiejczuka, który polował na ciosy w różnych płaszczyznach i finał przyszedł szybciej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać.
Zawodnik z Łęcznej trafił rywala potężnym ciosem z lewej ręki na wątrobę, a po "bombie" Polaka Villante aż się skrzywił z bólu i padł na deski. W parterze Oleksiejczuk natychmiast zasypał rywala gradem ciosów, a sędzia przerwał walkę.
- Nie sądziłem, że uda mi się skończyć tę walkę tak szybko, byłem gotowy na intensywną pracę przez 15 minut. Trenuję ciosy w różnych płaszczyznach. Bardzo się cieszę z wygranej i czekam na kolejny pojedynek – powiedział Polak.