Kamil Stoch szczery do bólu po swoich skokach w Lillehammer
- Nie będę też ściemniał… Szału nie ma, nie jest to to, czego oczekiwałem. Z drugiej strony, jakkolwiek by to nie zabrzmiało, mam świadomość, że nie jestem daleki od tego, gdzie chciałbym być i jak chciałbym skakać. Pomimo tego, jak zacząłem – źle, to dzisiaj te skoki zaczęły przypominać w miarę skoki takie, jak mogę oddawać. - wyznał w rozmowie z portalem "skijumping.pl" lider polskich skoczków po pierwszych dwóch konkursach w Lillehammer.
Najwięcej powodów do zadowolenia spośród reprezentantów Polski po zawodach w Norwegii ma bez dwóch zdań Paweł Wąsek. Najpierw świetnie zaprezentował się on bardzo dobrze w konkursie drużyn mieszanych, by później dwukrotnie zanotować najlepszy wynik spośród polskich zawodników (14. w sobotę i 23. w niedzielę). Kamil Stoch z kolei pierwszy konkurs indywidualny zakończył już na pierwszej serii. Nieco lepiej było dzień później, gdzie miał możliwość oddać dwa skoki, a zawody zakończył na 28. pozycji. Jego dyspozycję surowo ocenił za to Michal Doleżal.
Zobaczcie, jak mieszka Kamil Stoch, klikając w galerię zdjęć poniżej!
Doleżał bez ogródek o skokach Stocha. Powiedział o dramacie
Michal Doleżal, który przed kilkoma miesiącami został indywidualnym trener jednego z liderów reprezentacji Polski, jak wynika ze słów samego skoczka, miał nie gryźć się w język po tym, co zobaczył w Lillehammer i surowo ocenił postawę Polaka.
- Po zawodach rozmawiałem ze swoim trenerem i sam stwierdził, że te skoki to jest po prostu dramat. Czasami są totalnie niezrozumiałe – w jednym czasie skaczesz ok, przyjeżdżasz na zawody i nagle coś się odblokuje. - wyznał Stoch.
Pomimo miejsca pod koniec trzeciej dziesiątki, Kamil Stoch jest zdecydowanie bardziej optymistycznie nastawiony do kolejnych zawodów i jak sam przekonuje, tym razem zdaje sobie sprawę z tego, jakie błędy popełnił i jak je naprawić. Kolejna okazja do tego, aby błysnąć na skoczni już w najbliższy weekend 30.11-1.12, kiedy to skoczkowie rywalizować będą w Ruce.