Denis Załęcki ponownie nie popisał się podczas swojego występu we freak-fightach. Po tym, jak wywołał skandal w walce z Danielem Omielańczukiem i w zasadzie uciekł z klatki, niewiele lepiej było w starci w Wielkim Bu. Załęcki tradycyjnie zapowiadał, że tym razem pokaże się z innej strony i nie zrobi kroku w tył. Realia okazały się zupełnie inne, bo "Bad Boy" bardzo często lądował na deskach i w taki sposób unikał walki z Masiakiem. Za to zgarnął mnóstwo krytyki i na kilkanaście dni zniknął z mediów społecznościowych.
Wielki Bu ostro uderza w Załęckiego
Aż do minionego czwartku. Wówczas na portalu Fansport.pl pojawiło się oświadczenie Załęckiego, który nagrał wideo w jacuzzi. Na nagraniu "Bad Boy" uderza w swoich byłych rywali i na celowniku znalazł się również Wielki Bu. Załęcki oskarżył Masiaka, że ten miał defraudować pieniądze z prowadzonej przez siebie fundacji. Wielki Bu w rozmowie z "Boxdelem" zaprzeczył oskarżeniom rywala.
- Nigdy nie miałem swojej fundacji. Jestem wolontariuszem od 10 lat, nawet robiliśmy odcinek z fundacją. Zarzuca mi jakąś defraudację pieniędzy. To się rozchodzi o to, że Dawid miał zakład z Alanem, Alan wpłacił pieniądze i to zdefraudowaliśmy… To były pieniądze rzędu 5-10 tysięcy - wyjaśnił Masiak. - Co my mielibyśmy domy za to kupić? Od 10 lat organizujemy obozy, wakacje, święta. Dla mnie jest obrzydliwe to, co ten gość zrobił. To nie jest moja fundacja, zajmują się nią urzędnicy miejscy. W próbie zepsucia mojego wizerunku grać krzywdą dzieci… - powiedział ostro Wielki Bu.