Niedzielny konkurs skoków narciarskich w Oslo był dla polskich kibiców połowicznie szczęśliwy. Mogliśmy cieszyć się z 3. miejsca Dawida Kubackiego, ale przykro patrzyło się na to, jak Kamil Stoch wypada z czołówki. Nasz mistrz po pierwszej serii zajmował 10. miejsce, wydawało się, że warunki ma całkiem niezłe, by powalczyć jeszcze o poprawienie wyniku, ale w trakcie lotu wiatr ucichł tak, że Polak momentalnie stracił wysokość i wylądował na tyle blisko, że spadł o kilka pozycji, a zawody ostatecznie zakończył na 19. miejscu. Po zawodach, w rozmowie z Eurosportem, Stoch był tak rozżalony, że zasugerował wyburzenie skoczni Holmenkollbakken. „Powinno się ją wysadzić w powietrze, chętnie dołożę się do materiałów wybuchowych”. To wywołało sporą falę komentarzy, a głos w tej sprawie zabrał też Adam Małysz w rozmowie z portalem Sport.pl.
Adam Małysz wprost o mocnych słowach Stocha
Wypowiedź naszego mistrza wywołała sporo komentarzy przede wszystkim w Norwegii i trudno się dziwić, że Norwegom ona się nie spodobała. Adam Małysz z kolei jest zdecydowanie bardziej wyrozumiały dla Stocha. – Kamil w emocjach powiedział żartobliwie, że chętnie by ją wysadził. Każdy ma prawo do własnej opinii, tu przemawiała pewnie przez niego frustracja – skomentował prezes PZN.
„Orzeł z Wisły” dobrze radził sobie na skoczni w Oslo, ale też uważa, że nie jest odpowiednio skonstruowana. – Wiemy, że Kamil tej skoczni nie lubi już od dawna. Norwegowie chyba przekombinowali, bo ta skocznia w Oslo jest piękna, widowiskowa, niesamowicie położona. Problem w tym, że oni zrobili te bariery, "skrzydła" po bokach. One docelowo miały pewnie chronić przed wiatrem, a w rzeczywistości powoduje zawirowania. Przez to wiatr zakręca, jest raz z przodu, potem zmienia kierunek. Po wyjściu z progu jest trudno odlecieć, gdy wpadnie się w taki wir – tłumaczy Małysz w rozmowie ze Sport.pl.