Przed Pucharem Świata 2000-2001 skocznia została przebudowana, a jej profil wzrósł z K120 aż do K130. W drugiej kolejce pamiętnego konkursu 23-letni wówczas Adam Małysz po raz trzeci w ciągu doby pobił rekord obiektu. Tym razem aż o 9 metrów! Wylądował 151,5 m od progu, lekko podpierając się prawą dłonią. Sędziowie nie potraktowali tego jako podpórkę, dając mu noty za styl po 16 - 16,5 pkt. To był nieoficjalny rekord świata na skoczniach dużych.
- Na tamtym etapie może był to nawet skok życia, chociaż nigdy tak na to nie patrzyłem - wspomina swój wyczyn „Super Expressowi” Adam Małysz (42 l.). - Ale właśnie on i jeszcze skok w Trondheim miesiąc później budzą moje najmilsze i najmocniejsze wspomnienia. Przy tak długim locie zawsze się czuje coś niebywałego, zawsze jest to wielka przygoda. Trudno to opisać osobom, które nigdy nie skakały na nartach. Ale człowiek czuje się wtedy wolny w powietrzu, tak jak jastrząb czy orzeł, które rozłożą skrzydła i szybują nie musząc nimi poruszać. Jeżeli skok jest dobry, narty nie chodzą, nie drgają, tylko pozwalają jakby zawisnąć.
Rekord Małysza pobił w roku 2005 o pół metra Fin Janne Ahonen, a jego wyczyn powtórzył Słoweniec Jurij Tepeš w roku 2014. Do dzisiaj rekord obiektu wynosi 152 m. - Willingen to największa skocznia świata wśród skoczni dużych i na pewno można na niej polecieć tak jak niegdyś ja - podkreśla „Orzeł z Wisły”. Czekamy, by w jego ślady wskoczyli Dawid Kubacki, Kamil Stoch czy Piotr Żyła.