Tym razem Justyna i Marit walczyć będą stylem klasycznym w centrum norweskiego miasta Drammen. Kowalczyk nie traci zapału pomimo opuchniętych kolan i zranionych łokci po upadkach w Lahti.
- Wszystko w porządku z samopoczuciem mojej podopiecznej - uspokaja trener Aleksander Wierietielny (65 l.). - Czy ją boli? Nie, wszystko normalnie. Rany się goją, a opatrunków Justyna nie nosi, bo z opatrunkami goi się gorzej.
- Trasę biegu w połowie pokrywa śnieg naturalny, w połowie sztuczny. Konfiguracja trasy jest dla nas dobra: jest podbieg i jest zjazd. Co prawda zapowiadają deszcz, ale narty Justyny będą właściwie przygotowane, bo mamy dobrych fachowców.
Rok temu w sprincie w Drammen Polka odpadła w ćwierćfinale po tym, jak Finka Muranen nadepnęła jej nartą na kijek i złamała go. Pora przezwyciężyć pecha.